Aja
Czy łatwiej jest umierać, ludziom przywiązanym do łóżek, okręconymi olinowaniem ze skaczących lini, i skomlącym cicho szkłem ?
Czy łatwiej jest wtedy zamknąć oczy, i nie pamiętać o jutrze
Czy wtedy jest łatwiej prosić o wodę, dobre słowo, i czyste sumienie ?
Czy wtedy jest łatwiej, gdy się inni modlą o twoje zbawienie
Czy wtedy jest łatwiej, gdy , to im drżą usta i zaciskają się pięści ?
Czy im jest łatwiej pamiętać, czy mnie jest łatwiej o tym zapomnieć
Leżymy na tej samej Sali
Ja
On
Śmierć
I kartka z życzeniami w różowej kopercie
Pochyleni w półskoku,
Po szyje zanurzeniu w rozmazanej na ścianie plamie światła
Skraplamy się po strunach żył
Plujemy flegmą , odksztuszają w serwetkę co tłustsze powroty do świadomości
Pączkujemy, pędami niewypowiedzianych skarg na los, cielęcinę i szron na parapecie
Czekamy na koniec , żeby wyjść po cichu tego całego szeleszczącego opakowania po cukrze i brokacie
Wypełnieni po brzegi formą ciałem
Z ziejącą pośrodku siebie dziurą
Na serce
Na duszę
Na życie
Zaklinam
Niech żywi nie tracą nadziei
Martwym jest to najzupełniej zbędne
Memento Mori
Zamiast żółtej kartki, czerwona tęcza.