Menu
Gildia Pióra na Patronite

Most złotników - Ponte Vecchio

CZĘŚĆ - II

Kobieta bez wahania wyciągnęła rękę w stronę nieznajomego.
A teraz, kiedy czujesz ciepło mojej dłoni, czy zechcesz stanąć obok mnie?
Wytężając słuch było można usłyszeć słowa; Tak, mój signore.
Stanęli na przeciw siebie. Ich, do teraz pobladłe twarze rozpromieniały.
Z każdą sekundą stawali się sobie bliżsi. Milczenie przerwał Pierre.
Natalio, niewielu wie, że są nas miliony, setki milionów istnień ludzkich.
Nadal żyjemy, mimo że własnymi rękami, każdego dnia w tym świecie
budujemy Tartar. Istnieją marzenia, które nie mogą się spełnić.
Jednak nigdy nie zrezygnujemy z nich, bowiem światłem są nadziei.
Nawet jesień, która nadejdzie nie odroczy trwania. Ten los wygrany
na loterii jest świadectwem naszego człowieczeństwa, niespodzianką
świątecznego podarku. Nie bójmy się otworzyć go i przyjąć w upominku.
Mężczyzna zdjął marynarkę i nakrył nią wciąż rozedrganą kobietę.
Pożegnajmy „złoty most” i pójdźmy w kierunku starego miasta, bo w tamtej
okolicy mieszka pani, prawda? Natalia skinęła głową. Przechodząc obok
sklepów jubilerskich w Porta Rossa, nagle przystanęła przed jednym z nich.
Na jej twarzy wyraźnie zarysował się smutek. Z ruchów warg można było
odczytać słowa - Jeszcze wczoraj rano tu był..
Szybkim ruchem uniosła głowę i ruszyła dalej. On dorównywał jej kroku.
Szli w milczeniu.
Na końcu ulicy Via dell' Alberto zatrzymała się. Signore, ja w tym domu
mieszkam - wskazując wzrokiem starą, zabytkową kamienicę. Zdjęła z siebie
marynarkę i podała mężczyźnie. Pierre ją założył, a wówczas ona zapięła
w niej dwa guziki.
Umieściła dłoń na jego policzku i wpatrywała się głęboko jego błękitnym
oczom.
Zapytała - Jak się pan nazywa? Jestem Pierre - odpowiedział szeptem.
Uśmiechnęła się, odwróciła i odeszła.
Moja pani, byłbym zapomniał! - zdążył wykrztusić z siebie. Sięgnął do
lewej, wewnętrznej kieszeni marynarki. Szybkim krokiem ruszył w kierunku,
gdzie stała Natalia.
Proszę przyjąć ode mnie ten oto pierścień. Ależ, ja nie mogę zgodzić się!
To zbyt kosztowny prezent jak dla mnie.
Signora, materialna wartość tego kruszcu znaczenia nie ma.
Pragnę tobie go podarować. Nie odmawiaj mi dostąpić ten zaszczyt.
A co ja mogłabym panu podarować? Nic nie mam.
Mylisz się pani, wystarczy że zapamiętasz to, co dziś usłyszałaś.
Proszę nosić go na tej ręce i tym palcu, na którym zechcesz.
Trzymając w dłoni obrączkę, kobieta szybko spostrzegła, że jest to
ta sama, na którą co dzień spoglądała w Porta Rossa.
Pierre, czy jest pan magiem? Nie jestem magiem - odpowiedział.
Teraz muszę panią pożegnać. Opuszczam dziś Florencję. Za kilka godzin
odjeżdża mój pociąg do Lyon.
A dalej, dalej dokąd? - zapytała niewiasta.
Dalej do różowego miasta - Toulouse, tam mieszkam.
Życzę ci pomyślności signora. I tego samego tobie Pierre.
Odwrócił się i oddalił.
Ona stojąc w bezruchu, wiodła wzrokiem jego kształt pochłaniany przez mrok.

* * * Sześć lat później.

Z lampowej superheterodyny było słychać głos prezentera; Dziś mamy
dwudziesty czerwca. W południe słupek rtęci znowu przekroczy dwadzieścia
pięć stopni Celsjusza.
Ktoś wsunął pod drzwi białą kopertę.
Pierre ją podniósł.
Na znaczku pocztowym widniał napis - Repubbilca Italiana.
Przechodząc obok odbiornika wyłączył go.
Przycupnął w swoim zielonym fotelu.
Starannie przeciął list służącym do tego nożykiem.
W środku ukazała się pocztówka dźwiękowa i niebieska karteczka.
Pocztówka; Giacomo Puccini - O mio babbino caro - Maria Callas.
Otworzył złożony karteluszek.

Jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa.
(...) Dziękuję.
Natalia.

https://www.youtube.com/watch?v=17yLLsE9W_o

3099 wyświetleń
52 teksty
19 obserwujących
  • Aquarelle

    26 April 2013, 16:37

    Dziękuję Joanno. :-)

  • słoneczniki

    17 April 2013, 21:27

    Czyta się cudownie. Ma w sobie jakąś moc ta opowieść...

  • Aquarelle

    16 April 2013, 11:46

    Dziękuję Sol.
    A Ty I.Anno wracaj ilekroć zechcesz.
    Jeśli historia ta rozświetli jedno złamane serce.
    Powiem, że było warto pisać czystym sercem.

  • I.Anna

    16 April 2013, 11:01

    ja lubię do tego wracać... dlaczego? nie wiem tak do końca... to tylko wymyślona historia, a ja chce wierzyć, że gdzieś może tak podobnie być.
    Pozdrawiam

  • Sol 8

    16 April 2013, 10:21

    Cudownie się czyta ;)) Piękno duszy twojej tu widać ;)) Pozdrawiam cieplutko ;)) I zabieram pa ;))

  • Aquarelle

    14 April 2013, 11:38

    Styl jest wskaźnikiem oraz wyrazem szacunku, którego dziś już nie ma lub jest tak rzadki, że niewidoczny.
    Dziękuję Beatko za opinię.

  • Gaia

    14 April 2013, 11:32

    Subtelnie. Z przyjemnością przeczytałam obie części. Styl dostojny, jakby odmieniony pod wpływem. Motyw przewodni jest uśmiechniętą nadzieją :)

  • Aquarelle

    14 April 2013, 09:38

    Wielka szkoda, że ślad po nich zaginął. Etruskowie posiadali szeroką wiedzę jak na tamte czasy - przed narodzinami Chrystusa. Byli założycielami miasta Florencja, położonego u zbocza Apenin. Wybudowali pierwszy most nad Arno. Dopiero, wiele wieków później most ten został przebudowany za pieniądze tamtejszych złotników. Właśnie stąd po dzień dzisiejszy nosi nazwę - Most Złotników lub Stary Most. Zalążkiem do opowiadania był Akt z Ari Pucciniego - O mio babbino caro, wyrażający liryczną prostotę zakochanej kobiety w obliczu obłudy.
    Luterin i Agusia, dziękuję za opinie.

  • misiek45

    13 April 2013, 21:22

    Przeczytałam obie części Aquarelle ,ta pierwsza potrzebowała tej drugiej by stworzyć piękną historię-miłego wieczoru Ci życzę:)

  • luterin

    13 April 2013, 20:02

    Jesteśmy zawsze na jakimś moście...słowami, gestami, człowiekiem budowanym.
    Uśmiechają się Etruskowie.
    :)