Menu
Gildia Pióra na Patronite

Bojąc własnego języka

Czasu pewnego będąc jeszcze dość młodym
Zmierzałem do obozu Księcia Pana Jeremiego Wiśniowieckiego
Tego, co pokrzyżował plany Moskwie, sułtana i Angliji
Bo oto on właśnie, a nie te pijanice Potockie
Powstrzymał plugastwo kozaczo-tatarskie
Tak hojnie opłacone i wsparte wszelakim zbójem
Przeze wcześniej wspomnianych
Zawziętych nieprzyjaciół korony naszej

Tak to zmierzając byłem rad i kontent
Że ja tak zacnego wodza widzieć będę osobiście
I moją deklaracyję oddania pod służbę
Wypowiem przed nim samym

Gdy już doszło do spotkania
Książę podszedł do mnie i po bratersku podał dłoń
Ja zaś z tego zaszczytu poczęłem dukać
Jaka to mnie chwała i jakim ja nie kontent
Na co książę widząc moje zakręcenie
Odrzekł spokojnie, że rad jest zyskując nowego przyjaciela
Oraz dobrego żołnierza w swej kompanii

A ja zamiast skończyć, gadałem dalej niepomny
Że to niekoniecznie dobrze
Bo że jako wojsko samo idzie do wodza
Że jak splendor zwycięstwa spada na niego jednego
Że zaszczyty i podziw zaufanie wszelakie
To tako jak przyjaciół
To wrogów i zawistników też przybiera
Patrzą krzywo za kątów, po cichu knujom
I tylko patrzeć jak niedojdy te
Co mają więcej tytułów niż rozumu
Spiskować będą przeciwko najjaśniejszemu panu Wiśniowieckiemu
A i obca siła cicho siedzieć nie będzie
Bać się będą jednej silnej i uczciwej władzy
Więc strzec trzeba podstępu albo i czego gorszego

Tedy to zakończyłem swoje gadulstwo
A liczni panowie zamilkli jakbym coś złego powiedział
I tak nastała cisza przez czas pewien
Aż odprawiono mnie na spoczynek
I podziękowano uprzejmie za stawiennictwo

Niedługo później rozeszła się wieść o śmierci księcia
Nikt wiary nie dawał a potem towarzystwo
Wołać zaczęło i grozić Potockim że ich wysiękom
Za otrucie naszego zbawiciela i opoki
Naszego pana i nadziei dla Rzeczypospolitej

Tak roku pańskiego 1651 dnia dwudziestego sierpnia
W wieku jeszcze niespełna czterdziestu lat
Odszedł otruty jak i jego ojciec nasz pan i wielki wódz
Książe Jarema Michajło Korybut Wiśniowiecki
Młot na Kozaków i bat na Tatarów
Zwycięzca spod Konstantynowa
Ochmatowa i Beresteczka

A ja zamilkłem na dwie niedziele
Bojąc własnego języka

76 489 wyświetleń
1011 tekstów
16 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!