czasem zanurzam wzrok w słowie i próbuję go nie słyszeć. tli się w krwi niczym bukiet melancholii. kwiaciarni i cmentarzy. twój głos wypełnia oddech niezdarnej dziewczynki. w kącie celi, na którą nie zasługuje dobry człowiek. kryształ wzbogacony o jeden wymiar.
ranisz odłamkami nieba. opadam nimi w ekskluzywną ciszę ochroniona przed drugą stroną prześcieradła gdzie podają sobie dłonie rozwichrzone cienie wytartych figur wróżek. umówione na fikcję zbliżają się do prawd jak kolce wystające ze ściany po wewnętrznej stronie okrągłej zabawki.
wiem, że patrzysz zobacz, znów leży idealnie siedmiocentymetrowy bucik.
Wiesz Magdo, chyba nie liczyłem na aż tak wnikliwy, trafny a przy tym także naświetlający wiersz z wielu różnych stron, komentarz. To nieopisana przyjemność, móc poznać Twoją interpretację powyższych słów. Pozdrawiam ciepło Autorkę ;)