Czasem na klatkę lub do łazienki Przylatują wielkie czarne muchy To i skrzydła mają jak szybowce Nie zostają Po kilku godzinach umierają
Dobrze by było gdyby do nas Przychodzili ludzie i umierali Ze swoich religii wolności Kapitalizmu ideałów pracy Kota przyjaciół tik toka Miłości filozofii świata i poglądów
Siedli przy stole napili się wódki Posłuchali Igiego Popa Przeczytali swój ostatni wiersz Poplotkowali jak Bóg przykazał Pośmiali się do kilku świńskich Naprawdę obleśnych żartów Nawet niechby zwymiotowali I poszli posiać pietruszkę i bób
Jak trzeba zamówilibyśmy taksówkę
Tak bardzo pragnę normalności