Czasami nie wiem… bo momentami, pragnąłbym trzasnąć zamkniętymi drzwiami. Ani to z nerwów, ni kamień w bucie, to niczym tragedia, u Szekspira w sztuce. Bo wcale nie wiem… ile lat trzeba, by dotknąć językiem chmury albo nieba. Więc dziwnie się czuję, gdy muszę myślami, zanurzyć się w jasnej jak słońce otchłani. Pewnie zapomnę… o złocistych kwiatach, gdy wyjdę oczami z natury e-świata. Zakryta elipsa betonem, metalem, przeminie me życie, a śmierć będzie darem. Wychodzę z e-świata, zaczerpnę powietrze i wtedy moje życie będzie znacznie lepsze. Bo czemuż ma życie przeminąć w e-świecie, skoro świat jest cudny i wiem o tym przecież!