Kości rzucone Tańczą teraz śledzone przez nasz wzrok Co wypadnie? Śnieg zmienił się w wodę Zamieniamy tak szczęście w porażkę i odwrotnie Cykl trwający bez końca Założyć ciemne okulary i wsiąść do autobusu nie patrząc, jaka to linia A przecież trzeba zapłacić rachunki Jutro iść do dentysty Wstać rano do pracy Trzeba zapalić papierosa Napić się kieliszek Zakląć Tańczą te kości szalone Wirują Dni dobre i złe Choroby Szczęście i pech Cykl zaklęty Uciec urwać się z tego kołowrotu To tylko marzenie Tylko…
Człowiek by się chciał oderwać czasem od tej trochę żmudnej codzienności jakby tym kołowrotkiem życie było...tak zrozumiałam... Zatrzymałeś mnie tym wierszem... pozdrawiam...