równonoc
coraz luźniej robi się w skibach
biel rozmywa się gubiąc wczorajszy
zły sen
wsiąka w krzyczącą ziemię rodzącą w bólu młode pędy
wszystko nabiera czułości
coraz gwarniej w gniazdach
z oddali dochodzą śmiechy dzieci
puszcza skostniałe jezioro - to tam
topią Marzannę szkaradną wraz z nią zimowe troski
jeszcze wczoraj zaglądał w nie księżyc
kawałek po kawałku oddając się wilgotnym wierszom
nabieramy rumieńców
pozwalamy wiatrowi wkraść się zapachem
w każdą szczelinę odsłanianego ciała
powoli zakwitam byś znów mógł
wyssać ze mnie soki jak z dojrzałej wiśni
wróci w nas
radość nowych smaków na języku
pozostawi w nieładzie myśli
Sylwia Pryga
40 782 wyświetlenia
285 tekstów
27 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!