Codziennie przez lipcowe Kwitnące i pachnące Kolorowe piękne cudne odurzające Smagliczki sanwitalie pelargonie Bardzo trzeźwo patrzymy na nią Jadącą popołudniu po pracy rowerem Nie myślącą o swoim zmęczeniu Bo jedzie osłodzić powoli boleśnie Odchodzącą w śmierć starość Swojej ukochanej matki Bo taki tu system Że w domu starości Może zaznać więcej tylko cierpień Zresztą kogo stać Umierać za pieniądze A tymczasem w OLO Jak w zapomnianym przez Boga raju Dwie pielęgniarki jak dwa anioły Na gruzowiskach nieba Nie dadzą rady Żeby trzydzieścioro dwojgu prawie martwym Śmierć uczynić mniej okrutną Lecz na szczęście Bóg Wysłuchał modlitwy Koleżanki pani Basi Modlitwy o dobrą szybką śmierć Więc za dwa dni dostanie sepsy Koleżanka pani Basi Pomodli się wtedy Żeby Basia miała już spokój Niech śmierć jej będzie Nic