Fyrfl handlowy
Co wieczór zasiadam z Panem Bogiem
I handlujemy tym co mamy akurat w sobie
Ja mu podstawiam treść moich łez
On mi nieśmiało coś raju na ziemi
Wzrok nasz krzyżuję się aż dźga
Cichutko ale stanowczo wymieniamy argumenty
Ja mu jak mówią wywalam krwawiące serce
On przeskakuje do konieczności golgoty
Pokazujemy sobie spracowane dłonie
Tchnąc sobie wzajem westchnienie
Ja wzdycham u Niego za ciepłem kobiety
On szepce o zrozumieniu Jego przez ludzi
Dalej raczymy się naszymi podnieconymi oddechami
Które ogrzewają jasne zimne gwiazdy
Więc szybko sprzedaję mu duszę obitą
On w końcu ustępuję i tłumi lęk
Pająk krzyżak buchalter niestrudzony
Zapisuję pajęczą nicią nasze transakcje
I jest notariuszem poświadcza szczerość
Pilnuje legalności i uczciwości i bawi się
Więc dalej Bogu piszę wiersz o swej ufności
On wolności mi już wszelkiej nie wzbrania
Potem dajemy sobie chwilę ciszy
Takiej że szelest pajęczej nici słyszymy
Zaraz potem rozpalam przed nim swój bunt
Uśmiecha się i rozrzuca go w ludzkie dusze
Ja wyrywam z beczki porywów szpunt
On je uwalnia w myśli co marazm kruszą
Dla niego zawiści rozrywam kundlące łańcuchy
On mi więc spełnienia póki ci tycie okruchy
Przed nim złość uginam w hardych kolanach
On w łasce swej szczyptę werwy kładzie w poranek
I tak trwa nasz handelek do północy
Wśród pofalowanej kołdry bawełnianych zboczy
I to już nie On szykuje mi tę minę
Co mnie rozerwie ludzkimi jęzorami
Podsumowujemy naszą dyskusję i od zarania
I On i Człowiek nad tym samym się słania
Wszystko zostało już powiedziane i zapisane
Ale wciąż jest odrzucane i nie realizowane.
Dobranoc Boże jutro znowu długi wieczór
Którym wyrwę coś od Ciebie inspirującego
Pająk mi świadkiem że znowu zawołam
I wiem uszczkniesz mi coś chociaż ze mnie
Autor