Chodnik oddycha szaro betonowymi płucami podwórza między szczelinami język zlizuje krople grudniowego deszczu szarzyzna wynoszę śmieci jak wspomnienia wrzucam do czarnej dziury śmietnika a one trzymając się zębów zmarzniętymi rękami walczą
Dziecięcy kolorowy ogródek jordanowski oklejony taśmami zabiera ostatnie wyrazy radości skryte pod szmacianymi maseczkami.