słońce rozłupane jak orzech
chemia której uczono nas w szkole
nie odzwierciedla reakcji zachodzącej w ciele
na widok snów i łez, łagodnej matki gryzącej
dzieci w małe, blade czółka
chmury nadgryzione czasem wisiały
od dłuższego czasu na niebie jak żółte
karteczki na lodówkach zorganizowanych ludzi
z czasem zaczęły zmieniać barwę na rudawy, sypki kolor
wkrótce wszystko opadnie,
spojrzę w górę, na rozłupane jak orzech słońce,
ponadgryzane chmury, obraz zacznie się ruszać,
i potknę się o cień trawy,
i w końcu, w końcu, znajdę punkt na ziemi,
w którym planeta wcale nie kręci się wokół
własne osi, a stoi nieruchomo,
punkt taki jak ja, bezpieczny,
nazwę go domem, zasadzę kamień,
popatrzę jak nic z niego nie wyrasta
dopiero wtedy szczęśliwa
apomnę na moment
co tak bardzo milczę
Dziękuję (:
wszystko gra idealnie
pochałania