Witajcie Kochani... cóż mam Wam napisać ? Tyle pięknych słów już padło i dobrych uczynków... Mogę tylko powiedzieć... fajnie, że jesteście... aniołami w tym mieście... Dobrego dnia Wam życzę i dziękuję za przeczytania i pozostawienie kilku słów, które są balsamem dla mojej duszy... :) Pozdrawiam serdecznie...
Niezmiernie wzruszające wersy. Też się pochwalę, że mam pieska już trzeci rok. Ktoś wyrzucił, tak po prostu. Wzięłam z parkingu przy lesie i już nie oddam, nikomu ;)
Kiedyś przyniosłem do domu kanarka, nie dawał rady kilku wróblom. Był stary, siwy, obraz nędzy i rozpaczy, ale pięknie śpiewał. Niby nic dziwnego, że kanarek śpiewa, ale miałem okazję słuchać śpiewu innych i to nie był śpiew artystów. Aż któregoś dnia... zniósł jajo. :) Pozdrawiam. :)
Czekamy z niecierpliwością na to rozwiązanie. Podziwiam ludzi takich jak mecenas Łątkowski i wszystkich, którzy walczą z bestialstwem, więc pewnie i Ciebie Gerardzie też. Sama mam w domu trzy zwierzaki i staram się wspierać wszelkie akcje ratowania życia i zdrowia zagłodzonych i porzuconych. Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj Onejko, znam takie strony :) Od dawna walczymy o zaostrzenie kar dla tych bandytów... Wkrótce wejdzie w życie nowy kodeks karny w który przewidziane jest za bestialstwo nawet 5 lat więzienia i do pół miliona grzywny oraz jako kara dodatkowa podanie wizerunku zwyrodnialca do publicznej wiadomości... Za szczególne okrucieństwo kara bez zawieszenia jakby z automatu... Pozdrawiam :)
Mądry i potrzebny wiersz jak pewna strona , którą obserwuję od dosłownie kilku tygodni : https://www.facebook.com/groups/niedlabandytow/?hc_ref=NEWSFEED Ogrom bestialstwa jakiego dopuszcza się człowiek wobec zwierząt, znieczulica, los tych "psich sierot", którym zmarł właściciel lub ktoś bezduszny wyrzucił na pewną śmierć...poraża. Okropny jest obraz naszego społeczeństwa...
Wróciłeś! Super!!! A wiersz, złapałeś mnie nim za serce.
Nie bądźmy obojętni wobec zwierząt! My, ludzie! Ja właśnie z cmentarza wracam i mam ze sobą małego kociaka, którego ktoś tam wyrzucił na pewną śmierć. Po drodze weterynarz, ale w moim domu już na niego czekają z jedzeniem i miłością. Od teraz, ma na imię Serafin :)