Chciałabym zapomnieć o każdej smutnej piosence świata i o tym, że klin klinem. Zamykam uczucia w szufladzie i kluczem pieczętuję ta nieznośna niemoc. Pomocy. Kupiłam prawie litr pomocy w nocnym na rogu. Żeby zatkać dziury po tych strzałach, nie rykoszetach. Jeszcze krew parzy żyły, a włosy same chcą rwać się z głowy. Poczuje to jeszcze nie raz w pompce, będzie widoczne w słonym oku. Ale już nie dziś. Pomoc, czas start. Healing has begun.
Zazwyczaj nic... sen, jak już, ale gwarancji nie daję. Trzeba poczekać na lepszy dzień, wyjść do ludzi, przeczekać, czas to zbawca. Pogodzić się z sytuacją. Przecież tak musiało być, inaczej by się nie zdarzyło.