Byłam tam, gdy wiatr szeptał Ci do ucha o kolejnym spotkaniu przy polnej dróżce, i gdy wplątywał dłonie w Twoje rozczochrane włosy... Byłam tam, gdy słońce wtapiało się w Twą skórę, a Ty spragnionymi ramionami łapałeś każdy ogrzewający Cię promień, i gdy wtuleni w siebie jęczeliście z gorąca... Pamiętam też wodę, która zachłannie zabierała mi Ciebie, przykrywała swymi falami, bym nie mogła Cię znaleźć, I gdy osuszałeś swe ciało wcześniej całkowicie jej oddane
Pamiętam dzień, gdy odszedłeś po raz pierwszy... Nigdy nie byłam dla Ciebie wiatrem w żaglach, źródłem ciepła, ani oazą na pustyni