Burza napłynęła ze wschodu na niebie zapadła ciemność grzmoty złamane w przestworzach pomrukiwały nad tęczą kałuże koło boiska pęczniały odgłosem kropli aż przeciął je krzyk pioruna zygzakiem owinął ciemność uklękła przed nim jemioła w konarze umilkły jęki skinęła grusza zmęczona owoce opadły w bezmiar