Brakuje mi ciebie w złotą jesień pośród szarych domów czerwonych cegieł jak pleciesz sieć a później ulatujesz na nitce pustką brązowe ramy okien szyny świecą się twarde a ludzie chodzą drogami zawieszeni we własnych światach
Muszę stąd wyjechać bo boli wczoraj szkody górnicze dziś moje odbicie w pękniętej wodzie jak przekleństwo butelka w rowie mokra piszę - jestem nie piszę - jestem ciąg dalszy z szelek rozciągniętych jak tęsknota