Bóg nad wężem Zassał jad gardła jego Wplótł jabłoni gałęzie Przyszłych samobójców gaj Kobietę by z żebra Wyłonić jej żądze smakowite Bo Adam w narkozie Łap złożonych do modlitwy Pierwszy pacjent Drugi będzie martwy Prym nieśmiertelnych kłamstw Eden zagrzmiał trupią chatą Wszak to trumy taśmowo Wśród zawiedzionych westchnień Bywają częściej Niż radość...
2016.01.