Menu
Gildia Pióra na Patronite

Jestem na stacji PKP

bo stąd cię najczęściej żegnałem.
Powoli i jeszcze po cichu uciekała spod stóp przestrzeń
A sylwetka jakby mniejsza i dalsza i już uciec nijak.
Żeby tylko moc pochwycić,
Żeby nie musieć wsiadać.

Godzina pociągu to zła godzina.
To czas przymusu, to jak alarm,
To rozkaz od szarej rzeczywistości
Zawsze wygrywającej.

Monotonny turkot i świst,
Bezsens i absurd.
Nuży mnie, zamyka w dźwiękach,
Zabiera bunt, zamiera gest.

Lubię to miejsce, bo tu piliśmy piwo,
Tam gonił nas sokista. Uciekaliśmy, tańcząc na torach,
Gdzie już przechodził drżący dreszcz mknącego pociągu.
Tu zaś paliliśmy z ust do ust,
Pompowaliśmy dym.
Śmieszne małe szczęście na szarym dworcu.

Obok naszych głów waliły pośpieszne i towarowe,
A my w trawie jak Bóg nas stworzył.
Co za niefrasobliwość.
Co za proste szczęście.

Wszystko na chwilę.

__________________________________
(to chyba nawet nie wiersz, tylko wspominki)

21 191 wyświetleń
266 tekstów
27 obserwujących
  • Meron

    10 February 2021, 23:12

    Grunt to umieć cieszyć się małym szczęściem, a tu tego ogrom.

    I jakie to niefrasobliwie proste :)

    Wiersz, wiersz. Podoba się!

    Ps szczęściem trzeba się dzielić, trzeba było to jedno piwko dać sokiście, bo chyba tak gonił z zazdrości :)

    • funeralofheart

      11 February 2021, 21:40

      To było dobre szczęście. Takie proste, zwyczajne i jednocześnie inne. Takie, jakie się dostaje rzadko.

      Sokista gonił nas, bo naprawdę tańczyliśmy i śpiewaliśmy na torach :) Była wielka zima - nie wiem, jak udało nam się pędzić przez zaspy, oblodzone tory, po których jeździły pociągi. Ale to chyba nie było wtedy ważne...

      Pozdrawiam imiennika ;)

    • Meron

      13 February 2021, 16:41

      Gołym okiem widać, że nosimy imię szczęśliwe! :)
      Pozdrówka również.