Nie zabieraj mnie odchodząc...
Błagam Cię... Odejdź...
Zostaw i nie wracaj znowu.
Nie mam siły znosić więcej
Twych powrotów i odchodzeń.
Przy Tobie spalam się ciszą.
Rozmieniam serce na miedziaki.
Milczę a chciałabym krzyczeć!
Zawołać głośno, lecz... Nie ma za kim...
Odejdź proszę wreszcie na dobre -
- mam dość tych ciągłych przepychań -
i zamknij w szkatułce wspomnień
chwile, w którychś mnie jeszcze dotykał....
Jestem już zmęczona, wiesz przecież...
Za słaba, by się nie oglądać.
Sama umrę, a Ciebie wskrzeszę.
Jak się z Twej sieci wyplątać...?
Niech wytrą się we mnie Twoje oczy.
Zniosę to z pokorą i przemilczę,
wyjmę nawet kurz zza paznokci.
A potem odejdź, niech Cię nie widzę...
I nie upychaj mną dziur w życiorysie,
w których za mało jest dla mnie miejsca.
Pozwól zacząć nowe życie.
Pozwól mi nie pamiętać...
Dodaj odpowiedź