Na skrzydłach ze smalcu
Bez smalcu, czym byłby żywot
O chlebie kwaśnicy i prażuchach?
Byłby miłoscią małżeńską
Rodzinnością i Polaków rozmową?
Tak też szła przez wieś starowinka
I do gminnej wieści Wajdeloty odpowiedzi zbierała.
Czy lepiej przy krajówce uszczęśliwiać prostytucją,
Czy pod sądem dzielić czytaną konstytucją?
Od gaździny przez gazdę do gaździny,
Cichutko w pokorze, ale z wiarą szeptała -
Wpierwej nakarm głodnego kromkami chleba,
A potem karm go dopiero obietnicami
Życia wiecznego i w tej wieczności sytego.
Radnym księżom wójtom przypominała -
Lepsze chrześcijańsko-narodowe państwo,
Niż lewacko-liberalne neopogaństwo,
W granicach otwartych, na rozum zawartych.
Na wychodkach altanach kredą pisała,
O czym tradycja wieków potomnych przestrzegała:
Nie podcierajcie (wżdy) tyłka palcem,
Kiej wprzódy karmione kiszki kromkami ze smalcem.
Autor