„Bądźcie przeklęte, miasta- wy potwory Co jak smoki dymią, jak demony trują Wy nienaturalne, mechaniczne stwory Co ludzką duszę swą szarością skują
Bo wasze kajdany pozornie kuszące Ale iluzoryczna jest wasza wszechwładza Bestie z was plugawe i deprawujące! Które pokrywa brudu czarna sadza!
Uwolnię się od was, wy ciemiężyciele Nie zabierzecie więcej ziemi lasom! Ja i inni Natury przyjaciele Zwrócimy się ku czystszym, bardziej przeszłym czasom!”
Bo tak mi tęskno do natury... Rok mamy pański 2012, a świat w gnoju skąpany i ludzkiej obłudzie... odejdź, ludzkości, i szczeźnij w ciszy i mroku...
Owszem, jest ludzka dusza bytem mocno egoistycznym i w sobie zadufanym. Pamiętać jednak należy, że nie trzeba wszak być skończonym egoistą- tak, jak nasza natura w siebie zapatrzona, tak bardzo altruistyczna być potrafi. ;) Wszystko zależy od nas.
Tak podczas lektury przyszła mi na myśl piosenka Dżemu „Lunatycy”. I śmiem twierdzić a może raczej domniemywać, że tak jak relacje międzyludzkie brudzi w największym stopniu zawiść i znieczulica, tak natura pokalana jest ludzkim egoizmem. Dobry wiersz! Pozdrawiam.
Racja, może dlatego właśnie mieszkam na wsi od jakiegoś czasu? ;) Napewno dla natury porzuciłabym miasto,gdybym miała jeszcze raz wybierać.... Miasto to cichy zabójca... Również zabójca wrażliwości...