Anioł zwiesił głowę, nie mogąc wyrzec słowa Traumatyczne wydarzenia, których był świadkiem, na zawsze odebrały mu mowę Niemy pozostał na wieki i jakby głuchy na krzyki cierpienia Bo to, czego doświadczył wywołało w nim strach tak wielki, że zaprzestał misji Zbawienia... Zło triumfuje, z dobrem wciąż się ściera Nie szanuje się żadnych uczuć - miłością poniewiera Szatan wciąż z Bogiem walczy - bardzo się raduje widząc Jego Anioły na tarczy Oczywiście czuje się bezkarny Intrygant - na uczcie zła świętuje A Anioł cierpi i jest mu tak źle, że pragnie umrzeć - nie widzieć męki tej, lub odlecieć stąd na zawsze, byle nie uczestniczyć w tym koszmarze Nie musieć na to patrzeć... Ogarnia go rozpacz piekielna, gdy zamiast dawnego - doskonałego świata, dookoła rozpościera się kraina nienawiści pełna, która niegodziwość ludzką mu jawi Zastanawia się więc - czy Bóg tę okrutną ziemię będzie chciał jeszcze Zbawić? Anioł płacze, rzewnie płacze w zaciszu swego serca, wie, że przegrał wie, że nie zlituje się nad nim Miłości morderca...