A gdyby przyszła Śmierć? Uśmiechnięta, I wesoła. Wzięła mnie za rękę, I utonęła w słowach. Lęku nie czuć. Nic nie trzyma. Chcę już iść, Krew tryska w żyłach. Być już dalej nie chcę, To co było... Prysło. Nie istnieje. Jak bańka mydlana, Na zgięciu ręki pękła. Żaden płacz już jej nie lęka.