A jednak znalazłem miłość! Ona istnieje! To fakt! Dotknąłem jej twarzy. Tak było! Zbierałem smak jej słodkich warg. Tańczyliśmy razem w świetle nocy, Nasze dłonie wędrowały po ciałach, Cały świat przykrywaliśmy kocem, Gdy Mleczna Droga na gwiazdach grała. Tej samej nocy, po koncercie, ona Była widownią, a my letnią sceną. Śmiała się i klaskała, zarumieniona. Niektóre jej gwiazdy do dziś się rumienią. Miłość tak piękna! zapierała dech.. Gdybyście ją poznali też byście tak mówili. Szkoda, że nie mieliście tej szansy. Pech! Kilka dni temu jacyś ludzie ją zabili. Widziałem to, jak widzi się w snach. Ot, tak, po prostu. Poderżnęli jej gardło. Wcześniej oczywiście wyszeptali jad, Który jej serce ścisnął jak imadło. Szkoda mi każdej przyszłej chwili. Zbyt byłem szczęśliwy. Tak wypadło. Nic mnie nie bolało, jak wcześniej bili. Zdrady, oszustwa, intryg cała flota. A ja, jak głupek, słodko uśmiechnięty, Bo każda rana czy cios, każda… psota... Znikały od razu przez nią dotknięte. Dlatego przyszli i zabili moją miłość. Leży w błocie pomówień, fałszu, zdrady. Zimna i blada. Odcięta ode mnie piłą. Do końca pozostaną ślady. Naprawdę szkoda. Dzisiaj czyste niebo, gwiazdy, Noc młoda. Taką noc podziwia każdy. Naprawdę szkoda… Teraz, trochę za powoli, I ja umieram. Jej brak boli. Quid Quidem
..jakoś trochę tak trudno, było mi czytać, że jacyś.. ktoś.. miłości.. gardło.. a ty jak głupek uśmiechnięty, dzwonić trza na 112 ! Ratować Miłość (Panie, bo ja prosta kobita jestem.. chyba)