A GDY NAWET NA MIŁOSIERDZIE NIE ZASŁUŻYMY
A co jeśli jednakowoż mimo wszystko?
Mimo tej miłości i zapatrzenia w krwistość piwonii?
Wbrew miłości do meneli i bezdomnych.
Choć przecież tyle wschodów i zachodów
Wyczekanych, zatrzymanych i rozdanych,
Słowem, fotografią i w soczystych metaforach.
Choć jednemu nawet z tych braci najmniejszych,
Raczej nie uczyniliśmy krzywdy i tym
Jeszcze mniejszym i jeszcze mniejszym.
Ciekawe jaki kolor ma Anioł, który skazanego
Wyrokiem Sądu Ostatecznego
Odprowadza na granicę Nieba.
Jakie mają miny, Anioł Ciemności i Anioł Jasności,
Gdy ten drugi przekazuje pierwszemu skazańca,
Nie na śmierć, unicestwienie, nic,
Tylko na wieczne okrutne bestialskie,
Wymyślne męki w imię sprawiedliwości
I wychowawczej odstraszającej roli kary.
Co, jeśli jednak spotkamy w jakimś niebiańskim pubie,
Gdzieś w Edenie, w sadzie z gruszami i brzoskwiniami
Hitlera, Stalina, Mao, Napoleona, Kaligulę
I jego ekscelencję ojca inkwizytora?
Wszystkim usługuje Maria Magdalena,
A Duch Święty przygrywa z obozową orkiestrą.
Powiedzmy, że Bóg powiedział w niebiesiech
- Tutaj tylko miłość i przebaczenie,
Aż zbuntowani Anioły powrócą.
Zresztą, ambitny Anioł, który miał swój
Pomysł na Niebo i wszechświat.
Czy ja wiem? Raczej warto rozmawiać.
Autor