Kilka myśli z Twojej recenzji przykuło moją uwagę. Pierwsza: uodpornienie na treści pewnego typu (przemoc, brutalność), druga: schematyczność w opisywaniu danej grupy, czy w końcu nagromadzenie zbyt wielu ciężkich tematów. Uodpornić się bardzo łatwo, co niestety dla tego typu książek nie jest dobre, bo czytając, gubimy ten "nerw" odbiorcy. Coś, co miało nas zszokować może okazać się przewidywalne i wręcz niesmaczne. Schematy - z jednej strony oczekiwane (bo tak przecież jest), ale z drugiej irytacja (czy tak być musi?) Znam informatyków, którzy nie są nerdami i potrafią nawiązać normalne relacje. Znam też takich, którym porno jednak uszami wychodzi... No, misz-masz:) Ciężkie tematy wsadzone do jednego worka i wymieszane - nawet zgrabnym piórem - czasem po prostu męczą. Ciekawie piszesz, może po jakiś inny tytuł Bondy kiedyś sięgnę.
Wracam pamięcią do tej książki po Twojej "mini" recenzji... Określenie fast food mnie zatrzymało - i przekierowało. Czytałam to w wydaniu Reader's Digest, czyli "wersję skróconą". Stąd wrażenie dynamiki i tempa.
Takie stare książki mają też ciekawe historie same w sobie. Od moich bliskich dowiedziałam się, że np. "Folwark zwierzęcy" Georga Orwella kupił tato w księgarni rolniczej, w dziale hodowla. Potem zastanawiał się, czy to cenzura czy głupota? :)) Niestety, takie stare ksiązki czasami dostarczają alergicznego kataru. Ciekawie napisana recenzja. :))
@ Wilkołak- Zofia jest zadbaną staruszką, nie upija się, nawet ZUS troszczy się o to, aby utrzymywała odpowiednią wagę. Nie walczy z demonami tylko z systemem, który jest o wiele gorszy od duchów i wampirów. Lubi porządek. Więc takie porównanie nie ma sensu. 🫨
Dużo wiadomo o książce z tej krótkiej recki, więc spełnia swoją rolę. Całe spektrum miłości i niemiłości brzmi ciekawie. Czy są też wielokąty?
Nie rozumiałem detali, o których wspominałaś: 'Elementem intrygującym jest tajemniczy, anonimowy liścik, jaki otrzymuje zazwyczaj jedna osoba z pary, z wyznaniem miłości i podpisem "Ty wiesz kto"'. Raczej nie ma sensu podawać ich w recenzji, bo i tak trzeba znać kontekst.
Jeśli pada słowo "członek", uchodzi to już za detaliczny opis. 😉