Menu
Gildia Pióra na Patronite

Za kurtyną szczęścia

eyesOFsoul

Zegarek z różowego złota (2013)
kategoria: literatura piękna
liczba stron: 224
cena: 32,90 zł
wydawnictwo: ZNAK
ocena: 6,5/10

„- Pracowałam w zakładzie szklarskim Marley i Synowie jako asystentka pana Marleya. Gdy pan Marley zachorował, dano mi urlop. Wkrótce potem pan Marley zmarł. Wtedy rozpoczęłam pracę w sklepie z materiałami piśmienniczymi pana Walkera na Main Street. Wypisywałam na maszynie faktury i rejestrowałam wpływy kasowe. Sklep został zamknięty z powodu śmierci pana Walkera.
- To zły omen, panno Chandler. Czy wszyscy pani pracodawcy kończą w tak smutnych okolicznościach?
- Wolę sądzić, że woleli raczej umrzeć, niż mnie stracić.”[1]

ZA KURTYNĄ SZCZĘŚCIA

Książka Richarda Paula Evansa przenosi nas do Stanów Zjednoczonych z początków XX wieku. Są to dość wielkie, a zarazem i surowe czasy. Bowiem jedni zbijali fortuny i stawali się szanowanymi amerykańskimi rodami. A inni… doświadczali społecznej niesprawiedliwości. O jakiej lekturze mowa?
„Ze wszystkich profesji zegarmistrze i właściciele zakładów pogrzebowych zasługują na szczególne wyróżnienie – każdego dnia obserwują nieustanny upływ czasu… oraz jego kres.”[2]
„Zegarek z różowego złota” w dużej mierze dotyczy czasu, który upływa. I przyznaję szczerze, przy tej lekturze czas upływa miło i spokojnie. Jednakże sama książka rozczarowuje. Autor przyzwyczaił mnie do opowieści, które wyciskają łzy. Które sprawiają, że na kilka godzin żyję innym życiem. W tej kreacji wyszło to dość nienaturalnie. I mimo całej sympatii do Richarda Paula Evansa, „Zegarek z różowego złota” dla mnie jest powieścią przeciętną.
Prawdą jest, że autor historiami, jakie przedstawia, próbuje wykształcić w czytelniku wartości, o których często po prostu się zapomina. I chwała mu za to, bo takie książki też są nam potrzebne. Tym razem spotykamy się z wielką miłością. Rzekłabym nawet, że taką od pierwszego wejrzenia… Której jeszcze nie było we wcześniejszych książkach autora. Niestety dla mnie takie ujęcie miłości, jakie sprezentował nam pisarz, brzmi słabo. Jest to odsłona dość szablonowa. I jest najsłabszym ogniwem w całej książce.
Na całe szczęście książka nie ma jednego tematu. I na pochwałę zasługuje przede wszystkim przyjaźń między białym a czarnoskórym człowiekiem. Przypomnę, że XX wiek wprowadził w życie segregacje rasową, gdzie człowieka dyskryminowano w oparciu o kryterium rasy. Jest to dość niesprawiedliwe i do dziś niektórzy ludzie mają tak zawężone pole widzenia, że ta segmentacja aż boli. Ponadto jest to też piękne uzupełnienie do filmu, o jakim ostatnio pisałam. Mianowicie chodzi mi tutaj o ekranizację Tate Taylor pt. „Służące”, gdzie też mamy piękne świadectwo zaufania i przyjaźni między czarnoskórą służącą, która decyduje się opowiedzieć o swoim losie białej dziennikarce.
Zaraz obok tematu segregacji autor porusza też temat pasji kolekcjonerskiej. Założyłabym się z Wami, że nie odgadlibyście, że chodzi właśnie o zegary. Ja na samą myśl o kolekcjonowaniu zegarów dostaję dreszczy. Bo w moim małym azylu, nie mam ani jednego czynnego zegara. Bo niemiłosiernie denerwuje mnie sam mechanizm, przez który w nocy nie mogę zasnąć. Dlatego też taka wskazówka dla moich przyjaciół: zegarom, wszelakim, nawet z różowego złota, mówię nie. Wracając do książki… Autor zgrabnie, dzięki okazałym eksponatom, wprowadził motyw przemijalności, refleksje na temat upływającego czasu, pamięci, która przecież niejednokrotnie jest tylko wybiórcza.
Ponadto Richard Paul Evans mówi o błędach. O tym, jak działania osób trzecich w naszym życiu, mogą nas zranić. Mogą doprowadzić do sytuacji, które na zawsze nas zmienią. Mowa tu też o wybaczeniu, które po takich wydarzeniach może w ogóle nie przyjść. Nie chcę za bardzo zdradzać fabuły, dlatego staram się Wam tylko trochę napomknąć z czym możecie się zetknąć.
Czym jest tytułowy zegar? W samej powieści przewija się on wielokrotnie i ciągle należy do kogoś innego. Poprzez co czytelnik ma okazję poznać wiele wzruszających historii. Zegarek z różowego złota ma tu przede wszystkim wartość sentymentalną… Staje się takim emblematem, symbolem czegoś ważnego. Jest pamiątką, dzięki której nie możemy zapomnieć. To historia, która przechodzi z rąk do rąk i dopisuje kolejny rozdział.
„Kiedyś słyszałem na kazaniu, że ból jest walutą, za którą kupuje się zbawienie. Jeśli tak jest w istocie, to my z pewnością kupiliśmy już całe niebo.”[3]
W tej książce zetkniemy się z paletą emocji. Począwszy od niespodziewanej płomiennej miłości, po czasy cierpień, krzywd, win, nienawiści… by w końcu uzyskać to nieziemskie katharsis i wybaczyć. Oczyścić siebie i otoczenie ze złych wspomnień, ze złych emocji. W powieści nie zabraknie też i dobrych duchów, które otrą łzę… Sprawią, że uśmiechniemy się do treści.
Piszą recenzję tej książki, czuję się trochę jak taka starsza siostra, która jest zbyt surowa dla młodszego brata. Ale wynika to przede wszystkim z tego, że twórczość Richarda Paula Evansa nie jest mi obca. I jakbym zrobiła dzisiaj przegląd powieści autora – ta wypadłaby najgorzej. Ale to wcale nie oznacza, że książka jest zła i musicie ją omijać. Książka jest dobra. Mówi o rzeczach ważnych. Porusza kwestie, o których nasze pokolenie zdążyło już zapomnieć. Ma w sobie też trochę filozoficznych rozważań. Ale nie porównywałbym ich z coelhowskimi myślami, po których człowiek nie wie czy czytał powieść, czy poradnik młodego filozofa. To dalej jest Richard Paul Evans i jego lekkie pióra. W innej odsłonie, co prawda… Wciąż jednak z tym samym kunsztem i starannością.

_______________________

[1] Richard Paul Evans, „Zegarek z różowego złota”, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 2013, s.27
[2] Ibid., s. 13
[3] Ibid., s.149

_______________________
~ eyesOFsoul ©
http://recenzencki.wordpress.com/2013/09/21/zegarek-z-rozowego-zlota-richard-paul-evans/

146 995 wyświetleń
1738 tekstów
256 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!