Menu
Gildia Pióra na Patronite

eyesOFsoul

„W pewnym sensie małżeństwo przypomina solidny złoty zegarek dziedziczony od pokoleń. Patrzy się na niego i się go po prostu ma, ale można mieć też zwyczajny, kupiony za 20 dolarów zegarek kwarcowy, zrobiony z gumy i plastiku, który nie wymaga ani czyszczenia, ani przechowywania w specjalny sposób, a przecież chodzi rewelacyjnie. Taką złotą piękność trzeba codziennie nakręcać, regulować, a raz po raz zanosić do zegarmistrza, żeby przeczyścił mechanizm… Taki piękny zegarek to oczywiście rzadkość, ale przecież gumowy i tak chodzi lepiej, nie wymagając przy tym żadnego zachodu. Kłopot z zegarkiem dwudziestodolarowym polega na tym, że pewnego dnia po prostu przestaje działać. Można go wówczas tylko wyrzucić i kupić nowy.”

~ Jonathan Caroll, Śpiąc w płomieniach

DWIE STRONY MEDALU

Nie bez powodu zaczynam recenzję od cytatu o małżeństwie. Magda Stachula w swojej debiutanckiej powieści zadaje ważne pytanie: „a co jeśli nie będę mogła zajść w ciążę? Co wtedy?” Kobiety mają w sobie potrzebę bycia matką. Prędzej czy później to się budzi w każdej z nas. Ale z roku na rok nie jesteśmy wcale młodsi. Żyjemy w ciągłym biegu, stresie, zajadając go toną cukru. To wszystko sprawia, że człowiek się zużywa. Tak jak rozrząd w samochodzie. I później pojawia się problem, kiedy bardzo chciałoby się mieć potomstwo... A się nie da. Po wielokrotnych próbach, zaczynają się wzajemne oskarżania Niekończące się badania. Terapia. Tabletki. Seks tylko w dni płodne. Na zawołanie. Na już. Bez magii. Małżeństwo zaczyna kruszeć. Ten płomyk miłości zaczyna gasnąć. I co wtedy?

Anita przechodzi kryzys. Nie wie już dlaczego nie może zajść w ciążę. Już tyle razy próbowała… Ta sytuacja pogrąża ją w rozpaczy. W dodatku relacja pomiędzy nią a Adamem przypomina powoli wojnę domową. Grzecznościowe „dzień dobry” i „do widzenia” – jakby wcale nie byli małżeństwem. Nagle wokół niej zaczynają się dziać dziwne rzeczy. W szafie wiszą ubrania, których nie kupowała. W torebce znajduje szminkę, która z pewnością do niej nie należy. A mąż? Znika na całe dnie. Anita już sama nie wie, czy to początki szaleństwa, czy ktoś robi sobie z niej żarty. I jeszcze ten nieznośny sąsiad z dołu, który z pewnością wierci od rana do nocy, tylko dlatego, że chce ją wkurzyć. To zaczyna być nie do zniesienia. Czy Anita poradzi sobie ze swoimi problemami? I czy jej małżeństwo przetrwa ten kryzys?

Sceptycznie podchodzę thrillerów. Dla mnie taka książka musi mieć w sobie to coś. Ten „power”, że człowiek aż nie może się od niej oderwać. Nie zdarzyło mi się, by jakiś polski thriller mnie tak wciągnął jak „Idealna” Magdy Stachuli. Dla mnie ta książka ma miano „Książki roku”. I jeszcze długo będę o niej pamiętać. Nie mogę w ogóle uwierzyć, że to jest debiut. Tę książkę wchłania się jednym haustem. Bardzo, bardzo rzadko zdarza się, by jakiś debiut tak mną wstrząsnął. Język – giętki. To się czyta. To jest płynne. Tam nie mam trudności z wyobrażeniem sobie bohaterów ani też miejsca w jakimś się znajdują. Tam jest to tempo, które jest tak ważne w thrillerach. Tam jest pomysł. I co najważniejsze: jest historia i przesłanie. Autorka o niczym nie zapomniała.

Ta powieść będzie tłumaczona na języki obce. Ona ma szanse przebić się dalej. Ja tylko się zastanawiam, co będzie za dwa, trzy lata. Jaka wtedy będzie kolejna powieść Stachuli? Skoro debiut ma szanse wstrząsnąć polskim rynkiem wydawniczym. „Idealna” ma w sobie tę ikrę. W książce czuć pasję Autorki. To nie jest jakaś tam wymuszona historyjka pod hasłem: „byleby się sprzedało”. Tu będą dodruki! Bo to koniecznie trzeba przeczytać. Wydawnictwo Znak Literanova – szykuj się na oblężenie, bo macie w swoim dorobku diamencik. Czekam na kolejną książkę. Biorę ją w ciemno. Cokolwiek by to nie było, już wiem, że spod pióra Magdy Stachuli wyjdzie majstersztyk.

--
Recenzja była napisana 8 sierpnia 2016 r. i opublikowana na łamach strony: https://recenzencki.wordpress.com/

146 995 wyświetleń
1738 tekstów
256 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!