Menu
Gildia Pióra na Patronite

Matki, żony i...

eyesOFsoul

RECENZJA PRZEDPREMIEROWA

Pensjonat marzeń (2014)
kategoria: literatura piękna
cena: 34,90 zł
wydawnictwo: FILIA
ocena: 8/10

Matki, żony i…

„Czasami jest tak, że człowiek ma rodzinę, dom, pracę, zainteresowania… Brakuje mu tylko tego, o czym marzył od dzieciństwa – miłości. Nie tej rozważnej, ułożonej i zaprogramowanej, ale tej szalonej, spontanicznej i bezwarunkowej. Tej, która przemawia ciepłem dłoni, światłem w oczach, zapachem skóry, szmerem oddechu przy twarzy. Takiej, która zawsze czeka, jest cierpliwa i nigdy nie odmówi swych objęć; trzyma twoją twarz w dłoniach, gdy jesteś zły, smutny lub zmęczony. I nawet, gdy jesteś daleko, nie pozwoli zapomnieć, że jest twoja.”[1] Magdalena Witkiewicz w „Pensjonacie marzeń” powraca właśnie do takiej miłości, która jest szalona, spontaniczna i bezwarunkowa. Zanim jednak bohaterki książki odkryją, czego tak naprawdę pragną… Przejdą długą drogę.
„Pensjonat marzeń” uczy, że czasem dobrze jest przewietrzyć nie tylko myśli, ale i męża. W końcu małżeństwo to nie jest cyrograf, który zakłada na nas kaganiec. I mimo, że brzmi to feministycznie, kontynuacja „Szkoły żon” w tej części wyzbyła się babskiego spojrzenia. Tym razem mówimy o sobie, ale nie jak o kobietach, ale jak o człowieku, który potrzebuje dowiedzieć się kim jest i czego tak naprawdę pragnie. „Pensjonat marzeń” pokazuje czym jest zdrowy egoizm i dlaczego każdemu jest on potrzebny. Autorka próbuje przypomnieć każdej z nas, że miłość nie polega na rozpościeraniu skrzydeł i wzbijaniu się wysoko w przestworza… Trzeba stąpać twardo po ziemi, czując każdy kamyk na ścieżce. Bo właśnie dzięki tym kamykom, które obdzierają nasze stopy, człowiek uczy się życia z innym człowiekiem.
Książka przede wszystkim próbuje obudzić w nas hart ducha. Często zdarza się, że rola kobiet ogranicza się do bycia matką i żoną. Powodem, dla którego przestajemy o siebie dbać, nie jest brak czasu… Tylko zwyczajny brak chęci. Coś w nas, kobietach umiera. Nagle nie mamy ochoty dbać o siebie dla samej siebie. Role jakie zostają nam narzucone sprawiają, że stajemy się obojętne. „Pensjonat marzeń” tak naprawdę pokazuje, że w życiu ważna jest seksualność. Kiedy kobieta staje się żoną, to tak naprawdę z biegiem czasu wszystko staje się codzienne. Musimy pamiętać, że ta rutyna nas zabija. Jaka jest na to rada? Najlepiej byłoby znaleźć taki „Pensjonat marzeń” i na chwilę sobie odpocząć od męża. Zatęsknić. Wrócić… i pokazać, że wciąż stać nas na bycie kochanką, że mimo spędzenia ze sobą trzydziestu lat, chcemy być piękne… Chcemy się podobać. A to, moje drogie panie, zależy tylko od nas.
Magdalena Witkiewicz potrafi zajrzeć kobiecie w duszę. Tym razem rozebrała nas na części pierwsze. Pokazała, że mimo niedoskonałości… jesteśmy piękne. W kontynuacji „Szkoły żon” dowiadujemy się o dalszych losach Juli, Jadwigi, Michaliny i Marty. Czy Szkoła żon im pomogła? Czy potrafią być szczęśliwe? Czym jest tytułowy „Pensjonat marzeń” i jakie niespodzianki kryją drzwi, które do niego prowadzą… dowiecie się tylko sięgając po tę książkę.
Jest erotycznie, ale ze smakiem. I pod tym względem kontynuacja „Szkoły żon” jest lepsza. Autorka odeszła od wymuszonych opisów. Teraz sceny łóżkowe czyta się z przyjemnością. Są żywsze, na dłużej pozostają z czytelnikiem. Obawiałam się, że Magdalena Witkiewicz zabłądzi. Po wielkim boomie na tego typu powieści, łatwo jest przesadzić. Posunąć się w tworzeniu sytuacji za daleko. Ale tu, podkreślam, autorka poszła o kilkanaście kroków dalej niż E. L. James. Seks, mimo że jest ważną częścią życia, jest obok. Powieść nie jest protekcjonalna. Jest inteligenta, zabawna i pouczająca.
E.L.James napisała, że „Trzeba pocałować wiele żab, nim trafi się na księcia.” Magdalena Witkiewicz w swojej najnowszej powieści pokazuje, że ta hipoteza nie jest do końca prawdziwa. Że tak naprawdę nie jest ważne samo pożądanie, ale droga do niego. Ale żeby to odkryć, należy poznać samą siebie. Bo jeśliby iść tylko za radą E.L.James… Nawet gdyby udało się w końcu takiej kobiecie znaleźć księcia… To kim byłaby ona sama? Czy potrafiłaby spojrzeć w lustro i powiedzieć: Tak, teraz jestem księżniczką? Magdalena Witkiewicz nie nauczy nas jak być księżniczką, ani jak zdobyć księcia. Nauczy nas, jak być damą i spróbuje przekonać, że w związku obok „my” i „ty”… jest jeszcze „ja”.
O ile „Szkoła żon” jest historią o podstawowych pragnieniach człowieka, jakimi jest tęsknota, szczęście, miłość… To „Pensjonat marzeń” szuka remedium na problemy i rutynę, które coraz częściej upychamy na dno szafy. Éric-Emmanuel Schmitt powiedział, że: „Życie zazwyczaj jest […] zabójcze, czasami o poranku czujemy, że coś się zacznie, coś pełnego, czystego, wyjątkowego. Później dzwoni telefon i wszystko się kończy. Życie szatkuje, rozpyla, rozmywa, codzienność nie lubi wyraźnej kreski.” Dlatego też nie możemy dopuścić do siebie myśli, że małżeństwo, dom, rodzina… wszystko, co nas buduje, już jest nam znane, dokończone, idealne. Nie możemy dopuścić do siebie myśli, że osiągnęliśmy cel i już nie musimy się o niego starać. Bo jakby popatrzeć na życie, jak na ukończone miasta… Zobaczylibyśmy tylko martwe posągi. Magdalena Witkiewicz mówi, że trzeba iść dalej. Że nie można spocząć na laurach. Że problemy są po to, by je można było rozwiązać.
Szczerze polecam!

Książka została przekazana dzięki uprzejmości pani Magdaleny Witkiewicz oraz Wydawnictwa FILIA.
_______________________
[1] sherst, http://sherst.cytaty.info , 2013.12.17, godz. 21:00
_______________________

Fragment recenzji znalazł się również na okładce książki, dlatego tym bardziej zalecam Wam sięgnięcie po tę książkę!
http://recenzencki.wordpress.com/2014/01/29/pensjonat-marzen-magdalena-witkiewicz/
~ eyesOFsoul ©

146 971 wyświetleń
1738 tekstów
256 obserwujących
  • 30 January 2014, 13:31

    Dzięki! :))))))

  • Gaia

    29 January 2014, 22:47

    No Kaśko położyłaś mnie na łopatki tą recenzją.
    Magnifico.
    Szacun :))