Menu
Gildia Pióra na Patronite

fenomen Śnienia

c21h23no5enazet

c21h23no5enazet

Pierwsza część - Sen o Niczym - to zaledwie wstęp i to wstęp ryzykowny: nie ma bitew, na które przyjdzie pora w drugiej części; jest objaśnienie świata, które trzeba sobie przyswoić, by wszystko stało się klarowne; występują kontrowersyjne sceny (w pewnej rozmowie wyszedł taki opis odnośnie niektórych scen Snu o Niczym: "Człowiek ma kompletny odpał z bohaterami, dużo łażą i gadają, czytelnik łazi z nimi, zachwycony, ślina mu skapuje, a za chwilę czuje się kompletnie zażenowany. Niektóre sceny sprawiają, że dostaje się cholery. Ale tak naprawdę każda z nich jest przede wszystkim symbolem poświęcenia i oddania, bezgranicznego, bez żadnego tabu. I kiedy człowiek to dostrzega, każda ta scena staje się bezcenna.")

Pierwsza część pozwala poznać najważniejszych bohaterów i relacje między nimi. Pokazuje też charakter i strony konfliktu, który może doprowadzić do trzech rzeczy: całkowitego unicestwienia świata, jego uwolnienia lub przekształcenia go w prawdziwy koszmar. Odsłania pewne aspekty Planu Szakala, jedynej drogi do uwolnienia i pozwala odbiorcy stanąć po którejś ze stron. Nie potrafię określić, czy droga Szakala jest kuszącym frontem dla czytelnika; w końcu wiem, jak wszystko się potoczy, nie stanowię obiektywnego widza. Sen o Niczym prezentuje też zupełnie nową formę miłości i przedziwną próbę użycia jej. Jeden z bohaterów próbuje poprzez miłość znienawidzić kogoś, a poprzez osiągniętą w ten sposób nienawiść - ocalić samego siebie. Brzmi to dziwnie, ale po lekturze staje się zupełnie zrozumiałe.

Swego czasu książka miała nazywać się Plan Szakala. Jednakże nie jest to historia ani o Szakalu, ani o jego planie, choć stanowią bardzo istotne elementy. To opowieść o Panu Snów, czyli Ostatnim Strażniku Równowagi. Istocie pięknej i urzekającej, a jednocześnie irytującej i odstręczającej. Ostatni Strażnik mocno działa Szakalowi na nerwy i możliwe, że podobne uczucia wzbudzi u wielu odbiorców. To jednak moja ulubiona postać, która jest najstarszą wymyśloną przeze mnie i przez nią wszystko się zaczęło. Mam nadzieję, że mimo bycia absolutnym antybohaterem, którego zachowanie jest karygodne i nużące, Strażnik zostanie zrozumiany i komuś się spodoba. Powiedziałam kiedyś: "Strażnik jest obsesją wszystkich prawych istot" i wydaje mi się, że to sporo tłumaczy z różnych książkowych relacji.

W powieści występuje wielu narratorów; nie znoszę wszechwiedzącego, bezosobowego narratora, u mnie opowiadają zawsze bohaterowie. I przeważnie w licznym gronie, by można było pokazać różne punkty widzenia. W Śnie o Niczym te punkty widzenia są naprawdę zróżnicowane - mamy na przykład trójkę istot: memora - z pamięcią absolutną i wglądem we wspomnienia innych, sensora - czytającego w myślach i empatę - czującego cudze emocje. Często występują w akcji i często bywają narratorami. W pierwszej części ani przez chwilę akcji nie opowiada kobieta, ale to zmieni się w części drugiej.

Niespotykanym zabiegiem jest na pewno połączenie świata fantasy, gdzie wojownicy biegają z mieczami i łukami, z ziemskimi czasami obecnymi - niektórzy bohaterowie mają dostęp do ziemskich gadżetów - odtwarzaczy muzyki, filmów, książek, ubrań, a przede wszystkim - alkoholu. Ta możliwość pojawiła się jako logiczne następstwo zdolności Ostatniego Strażnika, podobnie jak możność tworzenia sobie przez niego istot, o których kiedyś przeczytał, rzeczy, które niegdyś widział. Jednak całe mnóstwo różnych ziemskich tworów, które teoretycznie mógłby sobie wyśnić, jest w wielkim trudzie ściągane bezpośrednio z Ziemi. Powody są proste - przede wszystkim autentyczność. Strażnik kocha ludzi i Ziemię; każdy z nas, kiedy coś uwielbia, chce to mieć oryginalne. Ponadto Strażnik nie jest w stanie nagle wziąć z powietrza wieżowca czy zafundować sobie Mustanga GT. Materiał, z którego tworzy, jest właściwie bezcenny, a na rzeczy ziemskie, do tego sporych rozmiarów, trzeba zużywać jego ogromne ilości. Stanowi to czyste marnotrawstwo.

Zdolności Strażnika oparte są na Śnieniu i działają na tej samej zasadzie, co nasze sny - kiedy doznajemy LD, snu świadomego, mamy dużą swobodę kreowania otoczenia. W ten właśnie sposób Ostatni Strażnik, obdarzony Śnieniem, zamyka się w stworzonym przez siebie świecie i... rozpacza. Dlaczego? To już może objaśnić tylko lektura. Swój świat zapełnił nikomu niepotrzebnymi duszami z tak zwanego Wysypiska Dusz, a więc tymi, które w żaden inny sposób nie mogłyby zaznać życia. Dlatego Strażnik cieszy się czcią i poważaniem. Problem w tym, że odczuwa on ból, który tym bardziej oddziałuje na stworzenia wyśnione przez niego, im bliżej niego żyją i im bardziej jego rozpacz się pogłębia. Dlatego niemal wszyscy w książce chodzą pijani albo odurzeni na inne sposoby. Niwelują w ten sposób własne odczuwanie bólu swojego zbawcy.

Wizja naszego uniwersum, zawarta w Panu Snów, jest gigantyczna. Jak głosi obrazek, mający pomóc zrozumieć cały ten schemat, nasz Wszechświat to w nim mała, czarna kropka. Dlatego akcja jest w pierwszej części ograniczona przestrzennie - Kraina Strażnika nie stanowi tworu zbyt wielkiego, do tego odsłonięte jest jak na razie tylko pół mapy. W ten sposób starałam się nieco zniwelować szok przestrzenny, z jakim musi spotkać się czytelnik, poznając dane mu w książce uniwersum. W kolejnych częściach akcja dotknie też Ziemi, i to nie jednej, innych światów, czasoprzestrzeni, Wszechświatów... Finalnie zetknie się z tym, co POZA, a nawet jeszcze dalej. Ale aż tak otwierać swoje postrzeganie należy stopniowo i ja staram się w sposób zrównoważony to dawkować.

W wolnej chwili postaram się napisać więcej.

4989 wyświetleń
87 tekstów
3 obserwujących
  • marchand de sommeil

    27 April 2014, 22:35

    zachęcający tytuł,
    przeczytam kiedyś ;-)

    pozdrawiam.