Menu
Gildia Pióra na Patronite

Opium w rosole

Piąta część Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz nosi tytuł Opium w rosole i autorka przenosi nas w niej, w niby mroczne czasy stanu wojennego. Pani Małgorzata delikatnie, może ze względu na cenzurę, a może, to jej świadomy zabieg literacki?-operuję złem. Domyślić się więc musi czytelnik, że rodzice Kreski zmuszeni zostali do wyjazdu z Polski, Borejko jest internowany, a profesora Dmuchawca usunięto ze szkoły, no i Pyziak, typ łotra, który teraz powraca z Antypodów czy innej Ameryki i głosi, ja to zobaczyłem, ja to przeżyłem, ale do kogo ta mowa, przecież wy nie mówicie dwoma jęzorami! Mnie autorka ujęła już chyba na trzeciej stronie, gdy napisała, że bohaterka poprzedniej części Jeżycjady Ida Borejko jest posiadaczką wybitnego biustu! Genialne i kobiecty określenie, bo kobiety wiedzą dobrze , co to jest mieć wybitny biust, bo wiedzą,że mężczyźni tacy jak ja, są koneserami i dopieszczuchami wybitnych biustów, no i bądźmy szczerzy - wszystkich biustów i piszą im dytyramby swoich myśli, w każdej sekundzie życia. Jednym zdaniem więc- Bogu niech będą dzięki!!! Stan wojenny, czasy czołgów na ulicach,czasy gdy wybitnym rarytasem jest cytryna i trzyma się ją w lodówce na specjalne okazje, ale i czasy kiedy ludzie są szczęśliwi, weseli, kreatywni, chętni do dyskusji, do pomocy, do tak zwanego współżycia w swoich małych ojczyznach, a rodzina rzeczywiście jest Ewerestem wszelkich pozytywnych pojęć! Ta książka, to też jest fantastyczna promocja Poznania i jego mieszkańców, ich praktyczności , ich zaradności, ich niezłomności, ich poczucia humoru, umiłowania życia i działania. Musierowicz świetnie prowadzi akcje, świetnie i prosto nakreśla postacie i ich charaktery oraz czyni , to z dużym poczuciem humoru. Ja na przykład doczytałem się, że trzeba bardzo uważać na magię opery poznańskiej, bo można do niej wejść z chłopakiem, a w środku przeżyć istne bennyhillowskie przygody, by wyjść z jej budynku z...dzieckiem i to w dodatku całkiem już odchowanym i inteligentnym, no i którego na pewno nie chce się oddać do okna życia! I znowu trzeba wspomnieć o dyskretnym ukazywaniu ludzkiego zła przez autorkę, a więc: pogoń za pieniądzem na kaszlaka, opuszczenie żony i dziecka dla miraży konsumpcjonizmu, pogoń za karierą i opuszczenie dziecka z tego ,co się szumnie zowie rodzicielstwem, ciepłem domowego ogniska. Ale ja mam jednak wrażenie, że na pierwszym planie powieści jest jednak poszukiwanie przyjaźni i sama przyjaźń,właśnie to ciepło domowego ogniska, które reprezentują Borejkowie, Lewandowscy , poszukiwanie miłości, a przynajmniej ciepła i opiekuńczości w związku, no i rodzina jeszcze raz rodzina - ta życie i śmierć! Niektórzy, tu na tym portalu chcą by ich zachęcić do przeczytania, ale współczesnych? Ja wiem czy zachęcę ich rodziną, dobrem, sympatycznością, przyjacielskością, otwartością, a jednocześnie zdrowym kręgosłupem moralnym? To takie nie dzisiejsze i pewnie dlatego nie filmowane. Piękna galeria postaci została naszkicowana przez Małgorzate Musierowicz. Jest więc kobieta, jak ja to określam- pustostan myślowy, czyli taka Izabella Łęcka lat osiemdziesiątych. Wprawdzie na TVP Kultura próbuje się dziś usprawiedliwić Lalkę, mówiąc, że to kobieta wyzwolona i typ feministki, kobiety wyzwolonej, i że ona nie lalka, ale to pieprzenie w bambus pokolenia gender, to była jest i będzie -pustostan myślowy! Autorka zna zapewne środowisko inteligenckie i akademickie i dlatego stworzyła postać Ewy Jedwabińskiej, czyli pokazuje jak karykaturalna może być akademickość topiąca się we własnym sosie, a pozbawiona kontaktu z normalnym społeczeństwem, oderwana od ludzi, ich problemów, dla której szara ludzka masa, to tylko temat badań. Małżeństwo Jedwabińsskich i te ich kretyńsko-naukowe rozmowy w obliczu tragedii porzucenia ich przez sześcioletnie dziecko!!! To się nie zmienia . Inteligencja wykształciucho-ponadpowiatowa jest , była i będzie, bo to chora subkultura jest i tam się nie rozmawia po ludzku, tylko oni muszą dyskutować konstruktywnie, nawet w obliczu gdy przegrali swo związek, swoje życie i zdemolowali psychikę sześcioletniej córce oraz zmusili ją do włóczęgostwa w poszukiwaniu ludzkich cech u obcych ludzi! Ale wykształciuch , to inteligent i jest czymś ponad i żyje swa wyższością, a dziecko, rodzina, przyjaciele, sąsiedzi przeczą zasadą ĘĘĘ iAĄAŁŁŁ, czyli funkcjonowaniu, bo nie życiu - klasy panów! No i nauczyłem się ja robotnik winnicy pańskiej, że jak chcę być inteligentem, to mam się nie wkurw..ć, ale muszę się bez pokazywania emocji...sumitować!!! No i jeszcze jedna barwna postać o naturze konformistycznej, czyli dyrektor Pieróg. Lizusowska wsza, co zaszczuje i podkopie nawet dąb!Potakująca, fałszywa męda życiowa,aż do słusznego awansu,aż do piastowania najwyższych funkcji! Na przeciwko tej kreaturze autorka stawia Borejków- kwintesencję ciepła Chrystianizmu i wspólnoty Komunizmu!Powiedzmy sobie szczerze, kto czytał dzieje apostolskie, ten wie, że prawdziwy chrystianizm to komunizm! Autorka pisz do nas i do naszych dzieci i wnuków,że mamy obowiązek czytać, uczyć się i dać z siebie wszystko ludziom,sobie i nie liczyć na zapłatę, bo tu(dopowiem od siebie) przypominamy księży i guru wszelkiej ezoteryki! To nie pochodzi od Boga, czy tam od jakiegoś Źródła, to jest nie ludzkie działanie i podłe,choć o tempora, znane tylko naszemu gatunkowi! Dla mnie to kapitalna lektura,balsam na mój wrodzony chyba defetyzm! Wracam tu z mojej ucieczki w przyrodę, od zaczarowanych łąk i lasów pełnych labiryntów fauny i flory. Jeżycjada do przyjaciele i nie chłodni przyjaciele, choć to tylko książki. Kto czyta nie błądzi, a powiem Wam, że odkrywa- Fyrfla odkrywa! A przecież bez Fyrfla, czymże byłby żywot?

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!