11 sierpnia 2023 roku, godz. 13:30 49,7°C

Książka składa się z 4 opowiadań, każde w pewien unikalny sposób związane jest z czasem. Przeszłością, przyszłością lub tym, jak spowalnia lub przyspiesza. Każde opowiadanie to opowiadanie grozy, w którym dzieją się rzeczy niewytłumaczalne.

Pierwsze, o samolocie, którego pasażerowie budzą się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, wzbudziło moją ciekawość. To dobre opowiadanie, czas umyka nad nim śrendio szybko, przynajmniej u mnie tak było. Oznacza to, że czytałem lepsze opowiadania, lecz nie jestem zawiedziony dokonaniem S. Kinga. :)

Drugie, o pisarzu oskarżonym o plagiat, jest moim ulubionym z tej książki. Jest na swój sposób intrygująco zabawne, chociaż bez wątpienia wciąż stanowi przykład opowiadania strasznego, chwilami bardzo smutnego i dla dorosłych. Jak to u Kinga...

Trzecie opowiadanie to moim zdaniem najcięższy kaliber, który autor wymierzył w czytelnika. Zwrot książek do biblioteki nabiera zupełnie nowego sensu po lekturze. Tutaj też wątek zabawy czasem wydaje mi się być najciekawiej ujęty. Zmienia się czas, miejsce, osoby w sposób niewytłumaczalny, a czytelnik odkrywa tę zagadkę wraz z bohaterami.

Czwarta, ostatnia historia, mimo że lubię psy, wypada najgorzej w mojej ocenie, chociaż jest to dalej wysoki poziom mistrza horroru. Po prostu musiało w tym zestawienie paść wskazanie na opowiadanie, które wciągnęło mnie najsłabiej.

Podsumowując, cała książka to prawie 800 stron niełatwej literatury nielekkiego też gatunku. Zalecenia: długie zimowe wieczory lub jasne i ciepłe letnie popołudnia. Polecam.

4 po północy
Cztery minipowieści mistrza grozy - Langoliery [...]
Malachite Melania. Mów mi Mea.
 11 sierpnia 2023 roku, godz. 18:09

Dziękuję za recenzję, przeczytam z ciekawością... ;}