Menu
Gildia Pióra na Patronite

Hobbit: Pustkowie Smauga

eyesOFsoul

Hobbit: Pustkowie Smauga(2013)
gatunek: Fantasy, Przygodowy
produkcja: Nowa Zelandia, USA
ocena: 8,5/10

Po ekranizacji książki J. R. R. Tolkiena, „Władca Pierścieni”, nastąpił boom na wszelkiego typu książki i filmy fantasy. „Władca Pierścienia, Powrót król” otrzymał w 2004 roku, 11 Oscarów we wszystkich kategoriach, za który był nominowany, nie było innej możliwości jak zastanowić się nad ekranizacją wcześniejszej powieści J. R. R. Tolkiena, która wprowadza nas do świata elfów i krasnoludów. I tym sposobem w grudniu 2013 roku doczekaliśmy się drugiej części ekranizacji, czyli „Hobbit: Pustkowie Smauga”.
Moja fascynacja Hobbitem zaczęła się całkiem niedawno. Po wszelakich namowach eŁ. postanowiłam w końcu obejrzeć I część Hobbita. Sądziłam, że obejrzę sobie tylko 30 minut… a resztę dooglądam następnego dnia. Jakież było moje zdziwienie, gdy zawitała mnie godzina druga nad ranem i napisy the end. Pierwsza część Hobbita mnie zawiodła. Bo tak naprawdę oprócz tego, że oni tam szli, i szli, i szli, i szli… nic więcej się nie działo. Natomiast wszelkiego typu efekty specjalne, dźwięk, anturaż niesamowicie mnie zaskoczyły i wciągnęły. Mimo że film nie należy do najkrótszych – trwa bowiem 2”49’ – to jest tak dobrze skonstruowany, że grzechem jest go nie obejrzeć. No i w końcu chciałam się dowiedzieć, czy w tej części dojdą do Samotnej Góry (Erebor), czy znów pozostanę ze złudnymi nadziejami…
Świat wykreowany przez J.R.R. Tolkiena wciąga i pochłania. Wędrówka Krasnoludów, Czarodzieja i Hobbita to świetny pomysł na spędzenie dwóch i półgodziny w wyimaginowanym świecie. To najlepszy pomysł na ucieczkę od Świąt, obiadów i wyeksploatowanej rodziny.
Twórcy „Hobbita: Pustkowie Smauga” mieli przed sobą nie lada wyzwanie. W końcu najtrudniej jest zaciekawić widza opowieścią, która efekty kulminacyjne ma na początku i na końcu historii. Przyznaję, że cała oprawa, grafika i udźwiękowienie uniosło klimat. Jednak sama część nie stanowi autonomicznej całości, a jej widocznym fragmentem czegoś większego. Kto nie oglądał pierwszej części, ten w drugiej mógłby się nieco zaplątać.
Prawdą jest, że nie było ani jednego momentu, w którym widz mógłby wyjść z kina znudzonym i niezadowolonym. Co prawda było kilka niedociągnięć i niuansów, ale w ostatecznym rozrachunku są zapomniane. Chociaż „pewien patos” (o którym nie będę zbyt wiele pisać, by nie spoilerować) tak bardzo wali po oczach, że trudno jest wybaczyć reżyserowi tak wykreowaną scenę… Mimo tempa, które szybko zmienia się wraz z obrazami na ekranie, nie ma ani jednego momentu, w którym widz mógłby poczuć się skołowany. Wszystko jest klarowne i dopięty na ostatni guzik. W tej części Hobbita nikt nie powinien narzekać na żadnego typu przestoje.
Majestatyczny, ogromny, dopieszczony smok… jest jednak główną atrakcją tej części Hobbita. Trzeba przyznać, że inni bohaterowie przy nim są tylko maleńkim punkcikiem w tle, który staje się zupełnie nieistotny. Przerażające ślepia, charyzmatyczny, gardłowy głos… i jego wielkość sprawiają, że z trudem można oderwać od niego wzrok.
Czy warto iść do kina? Moim zdaniem nie tylko warto, ale i trzeba iść obejrzeć dalsze losy Bilbo. Mimo iż jego postać schodzi na dalszy plan, a Thorin Dębowa Tarcza przestaje być tym Thorinem z pierwszej części, który zachwyca nas traumą dumny i przewodzi garstką braci krasnoludów… Wciąż mają oni w sobie coś tajemniczego i niezwykłego. Peter Jackson jest mistrzem w kręceniu eposów odwadze, honorze i lojalności. Wciąż efektownie łączy w sobie elementy baśni z wielkim widowiskiem.

146 995 wyświetleń
1738 tekstów
256 obserwujących
  • 26 December 2013, 18:46

    Czekam :)

  • scorpion

    26 December 2013, 18:45

    Wypowiem się jak obejrzę. Może tutaj wrócę :) Strzeż się!

  • 26 December 2013, 18:34

    Każdy film ma jakieś niedociągnięcia. Ty ich nie zauważysz, inny nie będzie się nimi przejmować, a ja po prostu o nich wspominam - dla mnie to jest rzetelna recenzja. W ogólnym bilansie całość wychodzi in plus, ponieważ, jak podkreślałam, są to niuanse.

  • scorpion

    26 December 2013, 18:30

    Piszesz na końcu, że warto iść i trzeba, ale z całej recenzji wnioskuję, że jest to raczej tekst ostrzegawczy- nie idź, bo się zawiedziesz. Bardzo pomieszane i te Twoje, i moje- już po przeczytaniu recenzji- uczucia.