Menu
Gildia Pióra na Patronite

I am yours and you say I'll never leave!

misia0090

misia0090

Do domu wróciłam wykończona. Była dopiero 16, a ja czułam się jakby był środek nocy. Nalalam sobie pełną wanne wody i dodałam kilka kropel olejku. O tak, dluga, goraca kąpiel to zdecydowanie to, czego teraz potrzebuje. Po około godzinie spędzonej w łazience wyszłam, ubralam dres i usiadłam przed telewizorem. Niestety nie było mi dane odpocząć, bo nagle ktoś zadzwonił do moich drzwiMIESIAC PÓŹNIEJ

Od momentu zajścia w gabinecie nie rozmawiałam z Cristiano. Przez ten caly czas praktycznie w ogóle się nie widywaliśmy. Tyle co wpadłam na chwilę do nich na trening albo minęliśmy się gdzies po drodze. Odkąd pracuje u Królewskich nie mam życia prywatnego. Przez polowe dnia przesiaduje na Bernabeu wypełniając papiery, a pozniej jestem tak zmęczona, że na nic nie mam siły. W dodatku, średnio co dwa dni, odbieram masę telefonów od chłopaków z pytaniami czy pójdę z nimi na imprezę. Za każdym razem odmawiam, bo nie sądzę, żeby był to dobry pomysł - w końcu jestem ich lekarzem. Chociaż nie ukrywam, że chciałabym zobaczyć niektorych w akcji. Swoja droga, podziwiam ich, ze po imprezowaniu do rana mają jeszcze siłę na popołudniowe treningi. Dzisiaj atmosfera na stadionie jest bardzo napięta, ponieważ Królewscy mieli zmierzyć się z Atletico Madryt. Wszyscy byli podenerwowani, ale przede wszystkim skupieni. W moim gabinecie był niemały ruch, bo praktycznie każdy piłkarz wpadał z drobnymi bólami mięśniowymi. No właśnie, nie pojawił się tylko Cristiano. Czy byłam zawiedziona ? Tak. Nie da się ukryć. W końcu musiałam przyznać przed sobą, ze w pewnych sprawach nie traktuje go jak zwykłego znajomego. Poza tym wątpię żeby którakolwiek kobieta potrafiła go tak traktować, a trzeba przyznać, ze miał ich dużo wokół siebie. Trochę mi brakowało jego widoku i tego głębokiego, niesamowicie męskiego głosu. I tutaj mamy do czynienia z kolejnym paradoksem mojego zycia. Zawsze muszę zainwestować swoje uczucia w beznadziejną lokatę. No może nie tyle beznadziejną, co bezdochodową. Ronaldo jest typem wiecznego kawalera, wiec czego można od niego oczekiwać ? Nawet gdyby z tego miało coś wyjść, to nasza historia nie zakończyła by się "i żyli długo i szczęśliwie" a raczej dużym zdjęciem na pierwszych stronach gazet z podpisem "Ronaldo zaliczył kolejną chętną fankę". Co niestety nie zmienia faktu, że podoba mi się w nim ta pewność siebie i ten tajemniczy składnik, którego jeszcze nie rozgryzłam, a ktory działa jak magnes- zwłaszcza na kobiety. No i tu mamy problem ponieważ grono jego adoratorek raczej się nie zmniejszy a ja nie mam zamiaru rywalizowac z zadną z nich. Zdecydowanie muszę sobie odpuścić tego faceta. Nie chce przeżywać kolejnego rozczarowania miłosnego.

MECZ
Minęło 25 min. meczu, a Real przegrywa 1:0. Oczywiście jeszcze nic straconego, tego jednego gola da się odrobić, ale z taka grą może być ciężko. Piłkarze nie potrafią się zgrać, tracą piłki zbyt często i to przez zwykłą nieuwagę. Ronaldo jest sfrustrowany, bo dzisiaj nic mu nie wychodzi, a w dodatku caly czas go faulują, co wstrzymuje akcje.

Doliczony czas pierwszej polowy. Cristiano zostaje powalony na murawę, sędzia nie używa gwizdka. Pozwala Atletico kontynuować akcje. Tuż przed ostatnim gwizdkiem, rywale a dokładnie David Villa, podwyższa wynik na 2:0 . Piłkarze schodzą do szatni w beznadziejnych humorach. Kulejacy Ronaldo opuszcza murawę przy pomocy Sergio i Pepe. Sądząc po wyrazie jego twarzy, nie jest dobrze. Od razu każe zaprowadzić go do gabinetu.
-Gdzie cię boli ?- zapytałam zakładając rękawiczki.
-Kostka- odpowiedział. Rozwiazalam jego buta i delikatnie zajęłam . To samo zrobiłam ze skarperami i ochraniaczami. Kiedy dotknelam jego nogę Ronaldo syknal z bólu.
- Narazie muszę schłodzić nogę, żeby zeszła opuchlizna- położyłam woreczek z lodem.na jego kostkę.
-Ale moge grać dalej ?
-Ronaldo czy ciebie Bóg opuścił ?!- wstałam i zrobiłam wielkie oczy- przeciez ty na tej nodze nie możesz stać, a co dopiero biegać i kopać piłkę! - ten człowiek był niepoważny. Jego kostka wyglądała jak balon, a ten mnie pyta czy może grać...
-Dam radę! - upierał się.
-Nie ma mowy !
-Ty nic nie rozumiesz ! Ja muszę grać.
-To ty nic nie rozumiesz. Jeżeli wypuszczę cię na boisko i coś ci się stanie to jak myślisz, czyja to bedzie wina i kto za to odpowie ?
-Aha. Czyli tylko to cię obchodzi tak ?!
-Nie. nie tylko to !
-To dlaczego do jasnej cholery nie pozwalasz mi grać ?!
-Bo się o ciebie boje idioto skończony !- od razu jak to powiedzialam zdałam sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało. Ale taka była prawda. I nie chodzi tu tylko o Ronaldo. Gdyby którykolwiek inny zawodnik był w takiej sytuacji powiedziałabym to samo.
-Ronnie, nic mi się nie stanie. Proszę pozwól mi wyjść na boisko- jego twarz wyraźnie się zmieniła. Nie krzyczał juz, ale mówił spokojnie.
-I jak ? Może grać dalej ?- w drzwiach pojawiła się sylwetka trenera. W mojej głowie było tysiąc myśli na minutę. Zastanawiałam się co odpowiedzieć. Spojrzałam na Cristiano, w jego proszace, czekoladowe oczy i nie mogłam odmówić.
-Tak- odpowiedziałam bezradnie.

Po 10 minutach opuchlizna znacznie zmalała, ale i tak noga nie wyglądała dobrze. Wtarlam w jego kostkę żel i założyłam usztywniacz. Wiedziałam, że wypuszczenie go na boisko to niezbyt dobry pomysł, ale teraz za późno na zmianę decyzji.

80 minuta meczu. Królewscy wyrównali na 2:2. Cristiano trafił z wolnego a drugi gol należy do Isco. Brakuje im jeszcze jednej bramki, aby zdobyć 3 punkty. Widzę, ze Cristiano meczy się na boisku, ale co jakiś czas pokazuje mi gestem, że wszystko jest okej. Kłamca. Przecież widzę, że ledwo chodzi. Nie wiem jakim cudem strzelił tamtego wolnego. Została minuta doliczonego czasu. Długie podanie od Marcelo i Ronaldo wychodzi na czysta pozycje z bramkarzem. Upada na ziemie, ale przed tym zdążył jeszcze posłać piłkę do bramki. Wygraliśmy 3:2. Sędzia kończy mecz, jednak Cristiano nadal nie wstaje z murawy.

DWA TYGODNIE POZNIEJ
Wszyscy najedlismy się strachu, ale ostatecznie okazało się, że Ronaldo ma "tylko" zwichnietą kostkę. Przez 4 tygodnie bedzie pauzował. Lekarz kazał mu odpoczywać i nie nadwyrężać nogi, ale Aveiro jak to Aveiro zawsze musi postawić na swoim.
-Co ty tu robisz? Do treningów możesz wrócić dopiero za dwa tygodnie- zwróciłam się do piłkarza, kiedy wszedł do mojego gabinetu.
-Nie ma to jak miłe powitanie- odpowiedział z ironią - stęskniłem się. Czy to nie jest wystarczający powód ?
-Słabe. Widzę, ze przez te dwa tygodnie przerwy od imprez wyszedłeś z wprawy i twoje teksty na podryw nie są juz tak wyszukane.
-W takim razie dobrze, że mam ciebie. Przynajmniej mogę poćwiczyć. Co powiesz na kino ?- zapytał z szelmowskim uśmiechem.
-Uuu... Kolejny banał panie Aveiro...- zasmialam się. Oczywiście, ze chciałam iść z nim do kina ale chciałam też żeby się troche pomeczył. Zobaczymy kiedy sobie odpuści.
-W takim razie co mam zrobić pani doktor ?- zwrócił się do mnie, a ja stanęłam naprzeciw niego.
-Zastanów się czy chcesz się ze mną umówić, czy przeleciec . Bo jeżeli to pierwsze, to się postaraj, a jeżeli to drugie, to już na starcie możesz sobie darować - powiedzialam po czym udałam sie na treaning chłopaków.

Ronaldo został w gabinecie sam ze swoimi myślami. Gdyby powiedziała mu to parę tygodni wcześniej , to z pewnością zastanawiał by się nad odpowiedzią, bo na początku faktycznie zależało mu tylko na tym, żeby ja zaliczyć, ale teraz jednak był pewien, ze musi coś wymyślić . Na prawdę zaczęło mu zależećc na tej dziewczynie. Wyjął telefon z kieszeni i napisał smsa : "Kepler przyjedź do mnie po treningu. Ważne."

Do domu wróciłam wykończona. Była dopiero 16, a ja czułam się jakby był środek nocy. Nalalam sobie pełną wanne wody i dodałam kilka kropel olejku. O tak, dluga, goraca kąpiel to zdecydowanie to, czego teraz potrzebuje. Po około godzinie spędzonej w łazience wyszłam, ubralam dres i usiadłam przed telewizorem. Niestety nie było mi dane odpocząć, bo nagle ktoś zadzwonił do moich drzwi.
-Pepe ? Coś się stało ?- zapytałam, ze zdziwieniem patrząc na mojego gościa.
-Czesc. Nie. Yyy... To znaczy tak, tak- jakoś dziwnie się zachowywał dlatego kompletnie nie wiedziałam o co może chodzić.
-To w końcu tak czy nie?- zapytałam gdy wszedł do środka.
-Tak. Cristiano potrzebuje twojej pomocy. To chyba coś z noga.
-Boże... Co ten idiota znowu zrobił ?
-Nie wiem dokładnie. Przebieraj się to cię tam zawioze.
Trochę zdziwiło mnie to, ze Kepler kazał mi się przebrać. Nie podobał mu się mój dres ? Fakt faktem, wyglądałam troche jak kura domowa, ale żeby tak perfidnie dać mi to do zrozumienia ? W sumie to nie chciałam , żeby Cris zobaczył mnie w takim stroju, wiec poszłam się jednak przebrać.

394 wyświetlenia
7 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!