Menu
Gildia Pióra na Patronite

List z nieba część 9

Seneka 18

Seneka 18

„…żyje jak grzeszny anioł w tłumie ludzi, lecz sam…”
To, co przeczytałem na temat interpretacji obrazu aniołka i motylka wywarło na mnie tak głębokie wrażenie, że poczułem się jakbym tu i teraz żył w jakimś odległym, magicznym świecie…w świecie, w którym miłość jest tylko początkiem nigdy niekończącej się opowieści…Czułem zapach i barwę każdego jej słowa, nawet, gdy pisała o smutku zawsze w Jej literkach była jakaś nadzieja…taka nić prowadząca do słońca…czy też, jak kto woli…do nieba…
Zacząłem nawet zastanawiać się, czy to, co się dzieje w moim życiu jest rzeczywistością, czy dziewczyna, którą spotkałem w parku rzeczywiście jest postacią z tego świata?…Czy dziewczyna, która tak pięknie zinterpretowała obraz aniołka i motylka może istnieć w tym naszym zimnym, nowoczesnym świecie? Już sam nie wiedziałem, co może być prawdą a co jest fikcją,…Ale przecież zdarzyło się to…wszystko się dzieje tu i teraz…
Byłem już zmęczony wrażeniami, oderwałem na chwilę wzrok od ekranu komputera. Nabrałem głęboko powietrza i spojrzałem od niechcenia w głąb pokoju. Na wersalce leżał jamnik i błagalnym wzrokiem upominał się o pościelenie łóżka…spojrzałem na zegar…kurczę to już trzecia…Rozłożyłem wersalką wyjąłem poduszkę i koc, pies uchylił nosem rąbek narzuty, wsunął się i wygodnie zwinął w kłębek…I ja się położyłem…W radiu śpiewała Alexandra „…popłyniemy daleko z naszych marzeń rzeką i cofniemy czas, chociaż o kilka lat…”Popłynąłem…w krainę snu…
Moja łódka sennego strumienia przeniosła mnie do krainy barw…Usiadłem na trawie…zielonej, soczystej i tak przyjemnej w dotyku, iż wydało mi się, że składa się nie ze źdźbeł, ale z jakiś nieziemskich nitek, tak delikatnych i ulotnych za razem, że przypominały nici babiego lata…Przede mną była magiczna łąka, pełna kwiatów i radosna pieśnią żyjących na niej ptaków i owadów…Każde z tych żyjątek było ubrane w niezliczoną ilość kolorów, ale u żadnego z nich nie zauważyłem powtarzających się barw…Kolory były niezliczone, tak jak ziarenka piasku na plaży,…jednak wiedziałem, że każdy kolor ma swoją nazwę…nazwę nadaną przez Stwórcę…Odniosłem też wrażenie, że w oczach Wielkiego Artysty nawet odcienie miały zasłużone miejsce na tej niebiańskiej planecie barw a najmniejszy z nich był tak samo istotny jak cała tęcza na niebie…Nikt tutaj nie był pierwszy ani nikt ostatni, nikt nie był lepszy ani gorszy…Panowała nieskazitelna harmonia wszelkiego życia…
Spojrzałem na siebie…byłem nagi…widziałem swoje ciało, ale nie wstydziłem się, było mi tak dobrze…Od czasu do czasu moja nagość przybierała różne ciepłe barwy, spostrzegłem, że było to uzależnione od myśli i uczuć…I tak, gdy przytulałem do serca piękno, moje ciało przybierało barwę błękitnego nieba, gdy podziwiałem zapachy pokrywały mnie zielone płatki kwiatów, gdy słuchałem muzyki owadów przybierałem odcienie żółci…To było niesamowite…metafizyczne…
Zastanawiające, że nie było tutaj smutnych kolorów, ani też smutnych myśli, wszystko cieple, radosne i żywe…
Spojrzałem w kierunku strumienia, który mnie tutaj przywiódł…i od razu usłyszałem muzykę płynącej wody. Na jednym z prostszych odcinków strumienia stał mostek łączący dwa brzeg. Dziwny był to mostek, bo podobny do tęczy z tym, że tęcza, którą zawsze widywałem po deszczu była zdecydowania bardziej uboga w kolory…To coś natomiast mieniło się milionami pulsujących barw, które jednocześnie płynęły, płynęły, płynęły wraz z nurtem strumienia…ustępując miejsca nowym barwom…nowym odczuciom…Istny cud…
Na mostku stała naga postać kobiety…uśmiechała się do mnie i mimo, że nie słyszałem słów, czułem, że mnie woła…Podszedłem bliżej, spojrzałem w jej śliczne, zielone oczy…to była ona…

***

W gniazdku na wprost kuchennego okna spostrzegłem złożone jajka…Podekscytowana samiczka, kręciła się w kółko, by po jakimś czasie usiąść i przytulić swoim puchem przyszłe potomstwo…Lubię obserwować takie zjawiska, lubię przyrodę, zwierzęta…one w przeciwieństwie do ludzi nigdy nie uczyniły mi krzywdy…Zawsze podziwiam ich piękno z największym zachwytem, bo jest autentyczne, naturalne…Zwierzęta nie ubierają masek, nie muszą niczego robić pod publikę, a jeśli się już zaprzyjaźnią z człowiekiem, to jest to przyjaźń na śmierć i życie…Kocham ptaki, koty, psy i gdybym tylko był na tyle bogaty uczyniłbym dla zwierzaków raj…gdybym…
Ciekawe czy mój anioł z bloga też kocha zwierzęta? Zrobiłem zdjęcie samiczce wysiadującej jajka i umieściłem na najnowszej karcie swojego bloga…Otworzyłem pocztę elektroniczną i wystukałem do niej jedno słowo: " tęsknię”.
Usiadłem wygodnie na kręconym krześle, zapaliłem papierosa i czekałem…wsłuchując się w słowa piosenki…
„…cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest…”

CDN

190 655 wyświetleń
1575 tekstów
600 obserwujących
  • Albert Jarus

    30 January 2012, 11:49

    poetycko... odpływam

  • Seneka 18

    29 January 2012, 12:36

    "...Może jesteś już drzewem może żyjesz w kamieniu
    może zerkasz na mnie jedną z gwiazd...":)

    http://youtu.be/c8YvV6sORXg

    Video c8YvV6sORXg
  • jacqeline

    29 January 2012, 11:39

    Urzekający obraz harmonii. Twoja łąka kwitnie szczęściem:D

  • Przemio

    29 January 2012, 10:29

    też lubię obserwować zwierzęta ; ) to niesamowite, że nikt ich niczego nie uczył a wiedzą co mają robić ; ]
    noo i ciekawy sen - taka Idylla
    pozdrawiam : )