Menu
Gildia Pióra na Patronite

Tam, na życia niebie...

CzerwonaJakKrew

CzerwonaJakKrew

"Życie się nie myli, jeśli mamy odwagę je zaakceptować'

Usiadła na swoim ukochanym parapecie, z którego rozciągał się widok na ocean. Padał deszcz, krople uderzały mocno o szybę, a niebo zasnute było ciemnymi chmurami. Zawsze wydawało jej się, że w ten sposób natura chce wyrazić cały swój smutek i żal, że chce pokazać całemu światu, że nie ma sił, i dlatego wylewa morze łez.
Kochała, a zarazem nienawidziła tych chwil. Chwil, kiedy wspomnienia powracały jak bumerang... Chwil, kiedy jego obraz pojawiał jej się przed oczami i już, już wyciągała rękę, by poczuć ciepło jego ciała, a on znikał... Chwil, kiedy samotność kradła wszystkie złudzenia szczęścia, a nadzieja nikła w oczach i z każdą sekundą było jej coraz mniej... Chwil, kiedy nawet na wstanie z łóżka nie miała już sił...
-Czasami jest mi bardzo trudno bez ciebie, wiesz? - szepnęła, bo na ścianie mignął jej cień podobny do niego. - Pamiętasz dzień, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy? Śmiałam się najgłośniej z całej sali, a ty podszedłeś i powiedziałeś, że mam piękny śmiech, najgłośniejszy, a zarazem najcudowniejszy, jaki słyszałeś. Od tej chwili nasz wspólny śmiech wypełniał mój każdy dzień. Miałeś niezwykłą umiejętność rozśmieszania mnie nawet w najtrudniejszych chwilach. Ooooch, dobrze pamiętam te chwile, gdy szeptałeś mi do ucha, że jestem najtrudniejszą kobietą, jaką przyszło ci poznać, a ja udawałam przez dziesięć sekund obrażoną, po czym znowu wybuchałam śmiechem. Oczywiście, że nie zawsze panowała słodka sielanka i książkowy romantyzm. Pamiętam wszystkie kłótnie i spory, setki wątpliwości, dziesiątki nieprzespanych nocy. Pamiętam je doskonale, ale w pełni doceniam. Doceniam, bo wiem, że nawet one były wyjątkowe i nieuniknione. Ale ta noc musiała przyjść... - i w tym momencie wargi zaczęły jej drżeć, a łzy leciały tak szybko jak krople spływające po szybie jej cichego kącika. - Śmierć musiała zapukać do moich, do naszych drzwi. Wyjechałeś niedaleko, bo do Krakowa i nie wróciłeś. Noc. Drzewo. Wypadek. Przecież byliśmy szczęśliwi, zbyt szczęśliwi, by nasze życie miało już do końca takie być. Przecież byłeś młody. Przecież miałeś całe życie przed sobą. Przecież, przecież...
Mieliśmy dożyc osiemdziesiątki, przeżyć dziesiątki wspólnych lat, setki wspólnych chwil, pierwszą rocznicę ślubu, setki nocy, po których jest nadzieja na świt. Miałeś żyć. Zwyczajnie żyć... Żyć jako światło mojego życia. Żyć, by rozjaśniać nawet najbardziej zachmurzone niebo mojej duszy. Żyć...
Codziennie za tobą tęsknię, zwijam się z tęsknoty, nie wstaję, przygnieciona ciężarem tęsknoty. Nie umiem nie tęsknić, nie umiem zapomnieć, nie umiem nie kłaść się przytulona do twojej starej koszulki, nie umiem do ciebie nie mówić, nie umiem do ciebie nie pisać listów. Nie umiem już żyć. Żyć bez mojego światełka...
Spojrzała w rozgwieżdżone niebo. Spoglądał na nią i uśmiechał się. Uśmiechał, bo wiedział, że ona kiedyś do niego dołączy, i że będą razem szczęśliwi. Tam, na górze tacy będą...

11 832 wyświetlenia
154 teksty
31 obserwujących
  • CzerwonaJakKrew

    19 July 2012, 21:36

    Dziękuję za poświęcenie odrobiny czasu na przeczytanie... :))

  • 17 July 2012, 22:15

    Ciekawe... Bardzo mi się podobało. :]

  • CzerwonaJakKrew

    17 July 2012, 20:43

    Albercie: Ooooch, jak chciałabym, by ktoś tak kochał... Eeech, najlepiej jeszcze mnie... Szczęśliwa ta Twoja uśpiona... :))

    Osho713: Gdzie optymizm? Nooo cóż, gdzieś mi się zapodział... Pośród wszystkiego i niczego... Pośród życia kart...

    Sheldoniu: Postaram się napisać coś dłuższego następnym razem...

    Dziękuję Wam bardzo za przeczytanie i pozostawienie komentarza!

  • Sheldonia

    17 July 2012, 15:12

    Ładne zakończenie, szkoda że tak krótko. Pozdrawiam:)

  • 17 July 2012, 10:32

    Bardzo ładnie, ale gdzie optymizm? Czy stało się coś, co musiało się stać?

    Pozdrawiam i kibicuję gorąco!

  • Albert Jarus

    16 July 2012, 23:17

    Tak pisze się, kiedy się kocha prawdziwie i z błyskiem w oku... i z gwiazdą na niebie...
    Bardzo smutny tekst, piękny, aczkolwiek smutny...