Menu
Gildia Pióra na Patronite

list z nieba część 10

Seneka 18

Seneka 18

Zbliżał się wieczór. Słońce zachodziło nieskromnym blaskiem. Przybierało barwy od żółtej, przez pomarańcz i czerwień, aż po fiolet i purpurę.

Spoglądała przez okno, zastanawiając się ile poezji ukrył w świecie ktoś, kto go stwarzał. Szkoda tylko, że ludzie nie mają dziś czasu, aby zatrzymać się na moment i dostrzec te magiczne wersy pisane przez naturę gołębim piórem. Przypomniał jej się cytat z „Małego Księcia”:
„Kiedy jest się bardzo smutnym, kocha się zachody słońca”
Czy była smutna? Nie mówiąc już bardzo smutna? Jej serce przepełnione było bliżej nieokreśloną tęsknotą. Tęskniła do czułości, bliskości, piękna i wcale nie chodziło o fizyczny kontakt. Bardziej brakowało jej zrozumienia, ciepła i poczucia bezpieczeństwa, które mogłaby odnaleźć w silnych męskich ramionach. Nagle wydało jej się to bardzo głupie, jeszcze kilka lat temu nie posądzałaby siebie o to, że będzie tęsknić do jakiegokolwiek mężczyzny. Zawsze przez nich cierpiała. Najpierw przez ojca, później przez ojczyma a na końcu przez swojego partnera. A dziś tęsknota zaczynała przybierać niemalże formę fizycznego bólu. Nie była do końca pewna, czy tęskni do jakiegokolwiek mężczyzny, czy też do tajemniczego księcia z bloga. O tak, można by nazwać go Małym Księciem. Ten dorosły mężczyzna miał oczy dziecka. Zdawał się ciągle poznawać świat i nie dostrzegać róż. Ona nie mogła stać się jego różą. Róże są wyniosłe, piękne, mało skromne i marudne. Trochę im się w pąsowych główeczkach poprzewracało od sławy. Ona była raczej fiołkiem, co zwiastuje wiosnę. I miała świadomość własnego przemijania. Fakt, że miała dopiero 24 lata sprawiał, że świadomość ta zdawała się wręcz zabawna. Ale codziennie setki myśli kłębiących się w głowie krążyły wokół jednej: jestem, trwam, codziennie starsza, może mądrzejsza, a może i nie, a ciągle nic się nie zmienia. Tęsknota coraz bardziej przypomina obce ciało, ciągle zwiększające swoje rozmiary. Im bardziej próbowała z nią walczyć, tym głębsze zapuszczała korzenie. Podobnie jak samotność. Podobno wrażliwość zawsze jest samotna... Tak, mimo trochę niewyraźnej obecności mężczyzny, któremu ufała, była smutna. On ciągle nie wiązał jej postaci z Aniołem spotkanym w parku. Postanowiła, że niedługo znów się tam wybierze. Pragnęła go zobaczyć. Poczuć choćby muśnięcie dłoni, które, delikatne jak fiołkowe płatki, wywoływało burzę emocji. Uśmiechnęła się do siebie, gdy w myślach zjawisko to przybrało kształt reakcji chemicznej, w której dotyk jest katalizatorem.
Odwróciła się od okna i podeszła do komputera. „Tęsknię” – przeczytała, a potwór, który gnębił ją od środka, schował się w najciemniejszy kąt duszy. Jedno słowo. Tak małe a wielkie, zdawało się wyrażać więcej niż romantyczne poematy. A może to tylko jej wyobraźnia... W głośnikach brzmiały słowa:
„Szukaj mnie, bo sama nie wiem już, bo nie wiem, kiedy sama się odnajdę”
Chciała, aby ją znalazł, żeby odnalazł ją w zielonych oczach nieznajomej z parku. Po chwili dostrzegła nowe zdjęcie na kartach jego bloga. Samiczka ptaka wysiadująca jajka. Lubiła patrzeć na zwierzęta, każdą scenę z ich życia można było odnieść do ludzkiej rzeczywistości. Zdjęcie było zwyczajne, zbliżone tematyką do innych fotografii jego autorstwa, a jednak jej dziś wydało się wyjątkowe. Przed chwilą myślała o własnym przemijaniu i upływie czasu. Jakby stała w miejscu, a on bezczelnie i z cwanym uśmieszkiem przeciekał jej między palcami, i to nie tylko od rąk, ale nawet i od stóp. Fotografia stała się przeciwwagą dla tych myśli. Odpisała, zatem na króciutką wiadomość:
„To zdjęcie jest takie zwyczajne, a jednocześnie tak niezwykłe. Zwiastuje narodziny, początek. Symbolizuje czułość i troskę o to, co najważniejsze niosąc ze sobą obietnicę, że wysiłek włożony w opiekę zostanie nagrodzony najpiękniejszą nagrodą, jaką jest nowe życie. Nie sądzisz, że przyroda jest bardzo mądrze stworzona? Tu ciągle coś przemija i rodzi się na nowo. I to jest naturalna kolej rzeczy. Nikt się nie dziwi, że przekwitły fiołki, choć każdy czeka pierwszych przebiśniegów. Uwielbiam zapach fiołków, wiesz? Czemu my, ludzie, nie możemy mieć tak prosto? Czemu nikt nam z góry nie chce narzucić owej cykliczności, którą ma natura? Sami musimy decydować o rozkwitach i przekwitach naszego losu, a on zdaje się uparcie bronić przed naszymi nieudolnymi próbami zamknięcia go w ramach jakiejś powtarzalności. Nie mówiąc już o ramach wieczności. Bo przecież wieczność to zbyt względne pojęcie i zupełnie niedające się określić. Więc z niej raczej żadnej ramki skonstruować, by się nie dało.” – przerwała, zdając sobie sprawę, ze znów filozofuje, nieokrzesana impulsywność po raz kolejny robiła jej psikusy. „On w końcu będzie miał dość całej tej mojej filozoficznej mieszaniny słów” – pomyślała zamyślając się na moment. W tle grała muzyka. Niewiele myśląc wyklepała na podniszczonej już klawiaturze fragment tekstu, który odbijał się teraz od każdej jej myśli:
„Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń
i żeby w sercu było bezpiecznie...”
Przesunęła myszką po ekranie i nacisnęła przycisk: „wyślij”...

190 654 wyświetlenia
1575 tekstów
600 obserwujących
  • Albert Jarus

    5 February 2012, 17:37

    Z każdym kolejnym wesem przeszywasz mnie coraz bardziej. Niesamowite...

  • Przemio

    5 February 2012, 12:54

    czytając opowiadanie, przypomniał mi się fragment Pierwszego Czytania, które usłyszałem dziś w kościele: "Czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei"
    pozdrawiam : ]

  • jacqeline

    5 February 2012, 12:24

    Z każda kolejną częścią coraz ciekawsze.Miło "widzieć" Twoje piękne krajobrazy, gdy za oknem tylko biel.
    Uwielbiam "Małego Księcia" to taki mały podręcznik życia.
    Pozdrawiam serdecznie