Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zaplątana - cz.1.

***Gosiek

***Gosiek

Zaspana weszła do budynku redakcji i bez słowa minęła przyglądającego jej się ochroniarza. Zawsze, gdy miał zmianę to tak na nią patrzył. Wbiegła po schodach na drugie piętro popijając gorącą kawę ze swojej ulubionej kawiarni jednocześnie szukając w torebce kluczy do swojego pokoju. Zatrzymała się przed drewnianymi drzwiami ze szklaną szybą, na której pisało: „Natalia Ziółkowska – sekretarka”. Westchnęła patrząc na te litery i przekręciła klucz w zamku. Nacisnęła na klamkę i usłyszała ten przeraźliwy dźwięk.

-Niech to szlag. –zaklęła wchodząc do środka. –Od tygodnia proszę żeby ktoś w końcu coś z tym zrobił. –wściekła rzuciła torebkę na fotel. Jej gabinet nie różnił się niczym od gabinetów innych sekretarek. Po prawej stronie była szafa z dokumentacją obok której wisiała korkowa tablica z masą poprzypinanych do niej żółtych karteczek, na których zapisywano najważniejsze sprawy. Pod nią stał stolik z ekspresem do kawy i drukarką. Na lewo od wejściowych drzwi był gabinet szefa z obitymi skórą drzwiami. Aż w końcu centralne miejsce tego pokoju zajmowało jej królestwo – ogromne biurko z trzema telefonami. Nie stała na nim żadna fotografia. Wbrew wszystkim dokumentom było ono puste i zimne. Kucnęła i z szafki wyciągnęła smar, który ostatnio zakupiła w sklepie. Złapała za obrotowe krzesło i przystawiła je do drzwi. Weszła na nie i zaczęła smarować zawiasy nie zwracając uwagi na spojrzenia przechodzących obok współpracowników. Nagle fotel niebezpiecznie się zachwiał i poczuła jak traci grunt pod nogami. Zacisnęła mocno powieki czekając na ten bolesny moment, gdy jej ciało spotka się z twardą powierzchnią podłogi, ale nic takiego nie nastąpiło. Powoli otworzyła oczy i spostrzegła, że wciąż jest w powietrzu a w jej twarz wpatrują się brązowe tęczówki należące zapewne do właściciela silnych ramion, które ją trzymały.
-Takimi sprawami powinien zajmować się konserwator. –przystojny brunet uśmiechnął się łobuzersko ukazując tym samym urocze dołeczki w swoich policzkach. Miał mocno zarysowaną szczękę i ciemne brwi, które przy każdym uśmiechu zabawnie unosiły się ku górze.
-Proszę mnie postawić. –zażądała chłodno.
-Jest pani tego pewna?
-Owszem.
-A więc pani życzenie jest dla mnie rozkazem. –ukłonił się, gdy Natalia stała już stabilnie na ziemi.
-Dziękuję. –poprawiła ołówkową sukienkę o podwyższonym stanie i szybkim krokiem podeszła do swojego biurka. Czuła jak serce wali jej w piersi, ale mimo to na zewnątrz zachowywała spokój. Całe życia starała się robić wszystko byleby tylko jej uczucia nie ukazywały się innym osobom i w ciągu tych dwudziestu dwóch lat nabrała niezłej wprawy. –W czym mogę panu pomóc? –odwróciła się do nieznajomego.
-Ja do pana Karola.
-Redaktor naczelny będzie dopiero za godzinę.
-To ja zaczekam. –usiadł naprzeciwko Natalii i cały czas uparcie się w nią wpatrywał. Zagryzła wargi żeby nie powiedzieć czegoś głupiego i po przysunięciu sobie krzesła skupiła się na pracy. –Filip jestem. –odezwał się po dwudziestu minutach ciszy przerywanej jedynie miarowym stukotem klawiszy komputerowych, które w ruch wprawiały opanowane palce szatynki. –A pani to zapewne Natalia, prawa dłoń Karola. –kontynuował mimo braku odpowiedzi. -Ambitna, samodzielna, sumienna i piękna. Szef o niczym nie zapomniał mówiąc o tobie.
-Nie przypominam sobie żebyśmy przeszli na ty. –po raz pierwszy od dłuższego czasu podniosła wzrok i skupiła go na siedzącym po drugiej stronie pokoju mężczyźnie. –A po drugie byłabym wdzięczna gdyby mi pan nie przeszkadzał w mojej pracy.
-Może jakoś pomogę?
-Wystarczy, że zacznie pan milczeć. –rzuciła wracając do przerwanej czynności. Dopiero po chwili dotarło do niej jak skandalicznie się zachowała. Ten nieznajomy mógł być nowym kontrahentem. Zmieszana zerknęła na niego zza długiej grzywki zakrywającej jej oczy zastanawiając się jak go przeprosić. Już miała zacząć, gdy z hukiem otworzyły się drzwi i do gabinetu jak burza wpadł Szef. Był on wysokim czterdziestokilkuletnim mężczyzną o twarzy ciągle rozjaśnionej przez uśmiech.
-Natalko, bądź tak dobra i zrób mi szybko mocnej kawy, bo już padam na twarz. –mrugnął do sekretarki. –Filip! –uścisnął dłoń bruneta. –Jak dobrze, że przyszedłeś. Chcesz kawy? A może herbaty? Natalia robi je mistrzowskie. –pochwalił zawstydzoną dziewczynę. –Stary, opowiadaj co u ciebie. Jak było na Fidżi? Szykujesz jakieś nowe przedsięwzięcie? Czy może... –przerwał wpatrując się w milczącego przyjaciela. –Może postanowiłeś zainwestować w moje pismo? I czemu nic nie mówisz?
-Bo mnie nawet do słowa nie dopuściłeś. –zaśmiał się. –Pani Natalio, prosiłbym o sok jabłkowy. –zwrócił się do stojącej za biurkiem szatynki. –A ty chodź do gabinetu to o wszystkim ci opowiem po kolei. Myślę, że moja propozycja bardzo ci się spodoba. –rzucił tajemniczo zamykając drzwi.
-Matko. –szepnęła opierając się o szafkę i złapała głęboki oddech. –No to chyba podpadłam. Głupia. Trzeba było trzymać język za zębami. –mruczała sama do siebie nastawiając wodę na kawę. Nagle sięgnęła po telefon i wybrała jeden z numerów. –Panie Kazimierzu. Kiedy w końcu zajmie się pan tymi skrzypiącymi drzwiami u mnie w gabinecie? Nie, nie za chwilę lecz teraz. –każde słowo wypowiadała z wypracowaną przez lata stanowczością. –Czy pan nie rozumie, że te drzwi są w ciągłym ruchu? Oczywiście. Smarem niech się pan nie przejmuje. Mam taki u siebie w szafce. Zapraszam do góry. –i trzasnęła słuchawką. Nienawidziła rozmów z obsługą budynku, bo nigdy nie traktowała jej ona dostatecznie poważnie. Dla tych mężczyzn wciąż była dzieckiem, które dopiero, co odrosło trochę od ziemi.

-Więc widzimy się jutro na lunchu. –brunet wyszedł z gabinetu Szefa po godzinie aktywnych pertraktacji. –Do zobaczenia pani Natalio. –zatrzymał się przy biurku zajętej pisaniem sekretarki i uśmiechnął się szeroko. –Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym będzie pani w stosunku do mnie bardziej rozmowna.
-Do widzenia panu.
-Twarda z pani sztuka. –zaśmiał się. –Powtórzę, do zobaczenia pani Natalio. –po tych słowach wyszedł cicho zamykając nie skrzypiące już drzwi.
-Natalko, moja złota. –obok w fotelu usiadł zadowolony Szef. –Nasze problemy chyba w końcu się rozwiążą. Filip zgodził się w nas zainwestować.
-Gratuluję panie Karolu. –uśmiechnęła się delikatnie odrywając wzrok od komputera. –Mówiłam panu, że wszystko się ułoży.
-Gdyby nie ty to nic by się nie ułożyło. –poklepał podwładną po dłoni. –Jesteś największym skarbem w tym pokoju.
-Przesadza pan. Ja jedynie wykonuję swoją pracę.
-Panujesz nad tym domem wariatów lepiej niż ja sam. Znasz tutaj każdego mimo tak krótkiego stażu.
-Staram się.
-Myślisz, że mogę się zająć codzienną prasówką?
-Myślę, że nie ma pan na to czasu. –ruchem głowy wskazała na zegar. –Za kwadrans jest pan umówiony z żoną na śniadanie w restauracji na rogu.
-I co ja bym bez ciebie zrobił?
-Wydaje mi się, że to pytanie retoryczne.
-Może. Ale gdybyś mi nie przypomniała to żona by mnie zabiła za kolejne spóźnienie. Zastąpisz mnie na godzinkę?
-Będę trzymać rękę na pulsie.
-Jesteś nieoceniona. –po raz kolejny pochwalił Natalię i wyszedł w pośpiechu ubierając płaszcz. Rozbawiona dziewczyna podeszła do okna i patrzyła jak Szef podbiega do samochodu i rusza z piskiem opon. Zaśmiała się cicho przypominając sobie żonę pana Karola. Pani Elżbieta była niezwykle elegancką kobietą, która swojego męża trzymała bardzo krótko. Musiał być ciągle dostępny pod telefonem, a za każde spóźnienie wyrzucała go z sypialni zamykając ją na dwa zamki, które zamontowała po pierwszej kłótni. Było to akurat tydzień po pojawieniu się Natalii w redakcji. To właśnie wtedy zastała rozbitego Szefa w gabinecie i w ten oto sposób stała się powierniczką jego sekretów zawierających również szczegóły z jego małżeńskiego życia. Wiele razy po pracy ucinali sobie przyjacielskie pogawędki na różne tematy nie zważając na szepty pracowników. Nie było między nimi nic poza przyjaźnią, która stała się bardzo silna mimo różnicy wiekowej. Jednak było wiele spraw, o których nawet Szef nie wiedział, bo dziewczyna ukrywała je głęboko w sobie. Nawet on nie wiedział o tych nocach pełnych łez i porankach, które były przepełnione niechęcią do życia. Nawet on nie wiedział, co sprawiło, że nagle przeniosła się na drugi koniec Polski. Wypytywał o to wszystko wiele razy, ale zawsze udawało jej się go zbywać. To były tylko jej sprawy i nie chciała o tym nikomu opowiadać.

8962 wyświetlenia
72 teksty
4 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!