Moja bogini cz.3
Z zamyślenia wybili mnie moi niezawodni w każdej sytuacji kumple:
- Ej! Misza! Co z Tobą?! Czemu masz gębę otwartą? Weź się ogarnij ziomuś, bo coś z Tobą nie tak. - Dlaczego Patarz akurat teraz musiał się odezwać! Byłem jakby nie patrzeć wniebowzięty, a on mnie na ziemię sprowadza w sekundę! To się mija z prawami fizyki!
- Zatkaj się głąbie! Nie wiesz, że jak on ma gębę otwartą to naprawdę to musi być coś ważnego! - No, przynajmniej Szaran mnie bronił. Na kogoś można jeszcze liczyć... ale chwila, czy oni mówili coś o otwartej gębie?!
I nagle jakby wszystko wróciło do normy. Byłem zdumiony, nie tylko tym, co przed chwilą zobaczyłem, a raczej kogo, ale też przez to, że rzeczywiście miałem otwartą gębę. Nie minęła minuta zanim wróciłem do rzeczywistości i widziałem już tylko chwilowo "moją boginię" wchodzącą po schodach na piętro.
[ Przepraszam, za tą "gębę", ale według mnie brzmi to tak jak na młodzież XXI wieku przystało. Główny bohater to Misza. Jego dwaj koledzy to Szaran i Patarz. To są właściwie przezwiska. Reszta, w późniejszych częściach ]
Autor