Wyszłam przed teatr, by zaczerpnąć świeżego powietrza. To był dzień, gdy wystawialiśmy sztukę. Byłam mocno zestresowana. Świeże powietrze nie zadziałało. Napięcie przed występem trzymało mocno. Przed teatrem stał człowiek. Trzymał worek w ręku. Zaczął podchodzić w moim kierunku. Nagle spytał się, czy chcę kupić królika. Trzymał go w tym worku. Odrzekłam, że dziękuję, i że nie chcę. Zaczęłam myśleć, skąd się wziął mężczyzna z królikiem przed teatrem? Królik w worku, nie mogący nigdzie uciec. To tak jak ja - nie umiejąca przed lękiem uciec, w worku strachu tkwiąca.
Szłam do lekarza. Przechodziłam obok drzewa orzechowego. Na ziemi pełno liści i orzechów. Zbierała je jakaś kobieta. Rzucała do torby. Miała lekki uśmiech na twarzy. Może myślała o swojej rodzinie, że zrobi im orzechową niespodziankę. Każdy zebrany orzech to jeden uśmiech dziecka. Przeszłam obok kobiety, starając się nie rozgnieść żadnego z orzechów.
Jechałam autobusem. Na przystanku siedziała kobieta. Jadła kanapkę i popijała wodą z butelki. Zaczęłam się zastanawiać, dokąd zmierza, kim ona jest? Ona zaspakajała głód i pragnienie. Ja zaspakajać chciałam swą ciekawość.
Przed liceum im. Adama Asnyka zawsze jest pełno bezdomnych ludzi. Upatrzyli sobie oni szczególnie pewną ławeczkę. Przesiadują tam. Padało wtedy. Siedział człowiek bezdomny na tejże ławeczce. Trzymał w ręce kolorową parasolkę. Życie niekolorowe, ale parasolka tak. Taki jakby ochraniacz przed złem życia, które się nań wylewa. Czy kolorowa parasolka starczy, by się ochronić? Na razie pogoda kiepska, trzeba ją otworzyć. Schronić się przed deszczem, który jak przeciwność losu jest.
Na parapecie budynku w tą deszczową noc siedział ptak. Był niewielkich rozmiarów, czarny. Był zziębnięty i skulony. Główkę miał wtuloną w małe ciałko. Siedział tak sobie po prostu, a może schronił się przed deszczem, a może przyszedł już na niego czas? Może miał depresję? Ptasi spleen. Pozostawiony samemu sobie siedział ptaszek. Jakoś tak smutnie. Zrobiło mi się go żal. Rozłożyłabym nad nim kolorowy parasol, by oszczędzić mu deszczowych trosk oraz zmartwień. Aby znów pofrunął mimo wszystko. Nad wszystkim. Aby znów zaświeciło słońce. Aby negatywne uczucia zniknęły, a pojawiła się wreszcie nadzieja, której promyku każdy wypatruje.