-Wypij to. Czuję znajomy smak w ustach. Trucizna czy życiodajny nektar? Próbuję jeszcze raz, jednocześnie przyglądając się, jak róże powoli usychają we flakonie. Wiatr porusza białą zasłonką i lekko muska moją skórę, zostawiając na niej blask nocy. Znów ten znajomy smak i lekkie pieczenie w gardle. -Pij. W kominku trzaska ogień, oświetlając fotografie w metalowych ramkach. Płomień bordowej świecy tańczy i wyrzuca z siebie pachnący dym. Poduszki leżą co prawda nie na swoim miejscu, ale poza tym wszystko jest w jak najlepszym porządku. Rozglądam się po pokoju i wsłuchuję się w spokojne odgłosy nocy. Bransoletka stuka w kryształowy, do połowy opróżniony kielich, który trzymam w dłoniach. Wiem, że mnie obserwujesz. Drażni Cię moje ociąganie, mimo to udajesz opanowanie. Obiecałam Ci, że nie będzie łatwo. Wiesz, że dotrzymuję słowa. -Pij to! Trzask! Porcelanowa filiżanka, w której co rano pijesz kawę, spadła na posadzkę. Nie, nie spadła - zrzuciłeś ją. Unoszę kielich do ust, ale nie piję, za to odwracam się i podchodzę do okna. Twój zapach korci mnie w nozdrzach, ale nie mam zamiaru znów ulec. Łapiesz mnie za ramię i brutalnie przyciągasz do siebie. -Już czas, cholera! Patrzysz ukochanymi oczami, zmuszasz mnie, a ja uchylam kielich. Do dna! Tego chciałeś kochanie, prawda? Nasza słodka tajemnica. Unosisz moją dłoń do ust i całujesz, a ja biorę głęboki oddech, by Cię poczuć. Czuję Cię ostatni raz. -Zamknij oczy. Po moim trupie.