Menu
Gildia Pióra na Patronite

Zusak Markus – Złodziejka książek: Moja opowieść o stronicach zapisanych wspomnieniami śmierci.

M.Chocolate

M.Chocolate

Wstępna uwaga. Rzadko płaczę podczas czytania. W tym przypadku mam jedno skojarzenie – jest to WZRUSZENIE. Wzruszenie nad słowami, o których jest ta książka. Łza za łzą. Słowa mają w sobie zbawienną, a jednocześnie śmiercionośną moc. Poczułam tę moc w sobie i czuję ją nadal. Od pierwszego zdania do ostatniej postawionej kropki.

A teraz przejdźmy do rzeczy. Widziałam śmierć, niestety nie wiem gdzie. Pracowała w pośpiechu, aby zdążyć przed następnymi obowiązkami. Najpierw kolory, potem ludzie. Nie miała czarnej szaty (to nie było Święto), nie miała trupiej i kościstej twarzy, nie miała też połyskującej kosy. Macie złe wyobrażenia. Ona również mnie widziała, nie bałam się – wtedy wcale mnie nie chciała. Dostałam od niej jej wspomnienia pod postacią dziennika. Nie czytałam ich, śmierć pozwoliła mi je przeżyć samej. Poczułam.
Wybaczcie nie mam pamięci do dat. Znalazłam się w świecie czarnych symboli wyrytych w oczach białej otchłani ludzkiej, która pływała w krwistoczerwonej zupie. Władał nim dziwny, mały człowieczek, dzięki słowom, których zasadził cały las. Na głowie zaczesywał przedziałek po innej stronie niż wszyscy, a pod nosem zapuścił śmieszny, kanciasty wąsik. Heil! Okrutny Panie Kanclerz, Wielki Mówco który Ty i Twoje idealne Niemcy, walczyliście z komunistycznymi prześladowcami, ściągającymi na Was nieszczęście. Tfu!
Zaraz, zaraz gdzie śmierć mnie zabrała? Szereg przyklejonych do siebie szarych domów, szarość chodnika, szarość kłębiących się chmur. Himmelstrasse 33, Himmel to znaczy Niebo, byłam w Niebie? Tak moi Drodzy, niebem był dom tworzony przez Hubermannów. W kuchni pachniało grochówką. Papa, mama i córka. Człowiek akordeon siedział na krześle, wpatrzony w widok za oknem i palił papierosa. Uosobienie dobra w oczach jak płynna rtęć. Kobieta o tekturowej twarzy, bluzgająca bez przerwy wymachiwała nad nim jedną z drewnianych łyżek. Dobra kobieta na złe czasy, niewątpliwie posiadająca serce. Ty dupku!
Zeszłam schodami do piwnicy. Ulubione miejsce córki. Już od samego wejścia czuć tam było smród ekskrementów, a gdy poszłam w głąb poczułam też zapach bezgranicznego strachu o pilnie strzeżoną tajemnicę. Jednak to wszystko nic, w porównaniu z najsilniejszym z zapachów unoszących się w pomieszczeniu. Przyjaźń. Czy ktoreś z Was potrafi to pojąć? Na ścianie pośród mniej lub bardziej wprawnie wypisanych kredą pojedynczych słów widniał rysunek młodego mężczyzny i dziewczynki schodzących za rękę po linie z chmury, zakończonej słońcem. Opór! Opór Panie Kanclerz! Włosy czarne jak piórka, oczy głębokie jak bezkresne bagna. Poznajecie? Szczur z etykietką Dawida schowany w swojej norce.
Za parawanem z białych prześcieradeł oddychają obok siebie niemieckie i żydowskie płuca. Strząsaczka słów i Zbędny Człowiek, na złe i na dobre smakujący słowa… A za oknem słychać wołanie Jessy’ego Owensa.
Bomba robi bum i nie ma nic! Została tylko Strząsaczka słów, notatnik Strząsaczki słów, akordeon bez człowieka i Zbędny Człowiek bez piwnicy . Koniec wspomnień śmierci. Ostatnia strona w dzienniku zapełniona.
Śmierć zapłakała. Robiąc to, co do Śmierci należy niosła w swoich zimnych ramionach kolejną z gorących jeszcze dusz wychodzących z ciała i wzbiła się z nią ponad horyzont nieba. Widzicie? Nawet śmierć ma uczucia. Nie zobaczycie jej nawet wtedy, gdy z całego serca tego zapragniecie, ale bez obaw na pewno umrzecie.

Na zakończenie. To czy podobało mi się w świecie przedstawionym przez śmierć, zobaczycie w gwiazdach. Nie zapomnę na długo, jeśli w ogóle. Uszanowanie dla Pana Zusaka – autora, który obalił schematy pisania. Same zdarzenia nie są tak ważne, interesujące są mechanizmy, które je wywołują.

/ M.Chocolate 27.11.2014/
~ Zabrakło miejsca na recenzję, jest opowiadanie.

14 727 wyświetleń
267 tekstów
43 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!