Menu
Gildia Pióra na Patronite

List z nieba część 7

Seneka 18

Seneka 18

Wstałem jak zwykle o piątej rano i po cichutku zszedłem do kuchni. Dzisiaj jest szczególnie ważny dzień, dzień, w którym spotkam się z byłą żoną. Zawsze na samą myśl o tym przechodziły przeze mnie ciarki…a teraz…teraz muszę wykonać postanowienie sądu i zawieźć dziecko na miesiąc wakacji do mamy…

Wiem, wiem, wiem…jestem na tym punkcie przewrażliwiony, ale jak mam zachować spokój pamiętając, przez co musiało przejść moje dziecko…i ta późniejsza walka, która zabrała mi połowę zdrowia…
Z drugiej zaś strony wiedziałem, że synek mimo tego całego zamętu bardzo kocha swoją mamę i nawet mając na uwadze całe zło, jakie mu uczyniła, bardzo za nią tęskni.
Gwiżdżący czajnik przerwał moje smętne rozważania…zaparzyłem kawę, mocną z trzech łyżeczek…Już sam zapach sprawił, że poczułem się nieco radośniej…Otworzyłem okno i zapaliłem papierosa. Na gałązce tuż naprzeciwko okna ptak ukończył wicie gniazda. Każdego ranka obserwowałem pracę wróbelka, który w dzióbku znosił drobne gałązki, źdźbła traw i jakieś piórka…Wszystko to sprytnie wplatał w jedną całość, tak, aby powiew wiatru nie naruszył elementów wybudowanego domostwa…To było niesamowite…ta pracowitość, precyzja i troska o bezpieczeństwo…Gdyby tak przełożyć to na świat ludzi…ech…gdyby…
Zjedliśmy śniadanie i zacząłem pakować rzeczy synka do auta. Malutki poszedł jeszcze pożegnać się z psem, kotami i…ptakiem ze złamanym skrzydłem, którego znalazł w parku i zaadoptował…
Ruszyliśmy…włączyłem radio…tym razem śpiewał Suptuastic…
„…mam tak mało, tak niewiele by ci dać. Tak niewiele dobrych chwil w oceanie trudnych lat. Będę trzymać cię za dłoń, choć będziemy iść pod prąd, tobie to obiecać chcę…”

***

Wracając wstąpiłem na targ. Lubię klimat targów, to tak troszkę przypomina mi atmosferę rodzinnych stron. Dużo warzyw, owoców, kwiatów…i ten zapach…zapach ogrodu…ziół…ech…
Nie zamierzałem czegokolwiek kupować, coś tam miałem jeszcze w lodówce…Przemierzałem powolutku w tę i z powrotem napawając się zapachami i gwarą miejsca…
Na jednym ze stoisk Rosjanin sprzedawał reprodukcję obrazów, podszedłem…Mój wzrok jak magnes przyciągnął obraz, na którym ukazane były dwa aniołki…chłopczyk i dziewczynka…w objęciach. Ale…ale coś mi nie pasowało w tym utworze…Tak, aniołek to tylko jedna postać…druga zaś jest motylkiem…To niesamowite połączenie w miłosnym uścisku…
Kupiłem bez chwili wahania ten obraz…czegoś tak pięknego jeszcze nigdy nie widziałem…Jadąc zastanawiałem się, co chciał autor ukazać tym dziwnym połączeniem?
Jedyną osobą, z którą mógłbym o tym porozmawiać, bez konsekwencji wyśmiania mnie była dziewczyna, która zawsze czytała mojego bloga…Mogłem jej powiedzieć wszystko…a ona zawsze tak pięknie mnie rozumiała…Szkoda, że była tak młodziutka, że, że, że…
Zrobiłem zdjęcie obrazu i umieściłem je na karcie swojej strony…Otworzyłem paczkę papierosów, zapaliłem…czekałem…
„…czas dalej biegnie a ja ciągle w miejscu tkwię, chcę z nim biec do ciebie, choć nie czekasz, dobrze wiem…”

CDN

190 658 wyświetleń
1575 tekstów
600 obserwujących
  • jacqeline

    26 January 2012, 20:02

    Przepiękna historia.
    Sposób w jaki opisujesz myśli bohaterów, czułość i niewiarygodny romantyzm przełamany trudami codzienności sprawia, że czuję się intruzem w ich małym świcie, ale nie oznacza to, że chce go opuścić.

    Czytając kolejne rozdziały powoli przychodziła mi na myśl książka "Samotność w sieci" Jedna z moich ulubionych :)

    Nie sposób nie zwrócić uwagi na opisy przyrody, w każdym nawet najkrótszym wersie widać jak bardzo jest dla Ciebie ważna.

  • Seneka 18

    26 January 2012, 15:14

    Anno...sytuacje tak jak w życiu...chyba nawet tych smutnych jest więcej...
    Dorotko tylko mi dziękować, że czytasz, tym bardziej, że wiem, że czynisz to z sercem :)
    Bogusiu któż to wie jaką rolę i komu wyznaczył reżyser :).Sam nie wiem co miał artysta na myśli tworząc aniołka i motyla :).

  • Albert Jarus

    26 January 2012, 13:50

    :)