Menu
Gildia Pióra na Patronite

Historia półsieroty.

Ewelaewelisia

Wracając ze szkoły wymyślała historię na wytłumaczenie swojego kolejnego spóźnienia. Może mi się uda, jakoś przebrnę. Z mamą bedzie łatwo -

gorzej tata. NIe rozumiem, dlaczego on mnie wciąż ogranicza, dlaczego zabrania mi robić rzeczy które robi milion nastolatków?! - myślała.
Po co uczy mnie aż takiej indywidualności?!
Otwierając drzwi, zobaczyła jego twarz pokrytą gdzieniegdzie zmarszczkami, ciemne oczy w których zawsze widziała tylko jedno - miłość,
teraz spoglądały na nią nieco inaczej , z nutą złości, i czegoś, czego do tej pory nie widziała .. bólu?! ogromnego smutku?! nie wiem - odpowiedziała sobie samej.
Nie zdążyła się nawet rozebrać kiedy usłyszała szereg zdań. .Ba! Oskarżeń dotyczących nieszczęsnego spóźnienia. Opowiedziała kolejną bajkę.Udało się.!
Nie obyło się jednak bez kary, malowanie, sprzątanie, codzienność - pomyślała. Nie wytrzymam tego dłużej - dlaczego On mnie tak traktuje.
Nie pozwala normalnie funkcjonować?!
Po wykonaniu zadań, otworzyła książkę - tam znajdowała swój świat, widziała swoją przyszlość. Szukając ' deseru' na dzisiejszy dzień
usłyszala kolejne zarzuty - tym razem dotyczące jej ocen. Przecież nie były złe - czemu on nie da mi w końcu spokoju.
To nie przedszkole, jest przeciez trudniej! Żałosne! Wymienili kilka gorzkich zdań, po raz kolejny odgrażała się ucieczką. Ale to tylko puste słowa,
które miały zrodzić wyrzuty sumienia w osobie taty. Dopieła celu. Nie tracąc więcej czasu na głupią kłótnie, zabrała się za czekoladowy tort. I tu także usłyszała kilka
'wspaniałych rad' ojca - on przeciez wszystko wie lepiej, jest najmądrzejszy! wrrr .. chciało jej się krzyczeć. Miała już dość jak na jeden dzień -
postanowiła więc zrealizować wskazówki taty, będąc niemal pewna że racja będzie po jej stronie. Po raz kolejny zawiodła się. Jak zwykle On miał rację.
Nie rozumiała tego, jego nierelane rady zawsze przynosiły właściwy skutek i to nie tylko w gotowaniu, wręcz w każdej dziedzinie.
Codziennie było tak samo, ciągłe kłótnie o drobnostki. Kochala go i nienawidziła w jednej minucie. Złość jednak szybko mijała, kiedy przypominała sobie
jego poświęcenia. Był dla niej kimś więcej niż tatą, był przyjacielem, pokrewną duszą. Łączyła ich dodatkowa więź wspólnych zainteresowań,
identycznego charakteru. Od pewnego jednak czasu on się zmienił, był bardziej pedantyczny, złośliwy.
To pewnie kolejne lata w kalendarzu życia dają swoje - myślała. Nie całkiem była to prawda. Po jakimś czasie odkryła dręczący smutek w oczach. Choroba!
Śmiertelna choroba! Życie stało się dramatem. Widząc jego cierpienie, cierpiała sama, upadała na duchu jak On upadał. Bała się tak samo jak Bał się On.
Walczyła lecz On przegrał. Odszedł zostawiając ją z jej planami, pragnieniami, problemami, z bezradnością. Odszedł choć tak często jest w jej snach. Wspiera mnie -
powtarza - przyszedł nocą przed maturą. To nie przypadek, to potwierdzenie Jego miłości i opieki. Ewelisia nie usłyszy już nigdy. Umarło wraz z Nim słowo życie.
Teraz docenia Jego rady, teraz wie że chciał dobrze, teraz tęskni za tymi głupimii kłótniami. Teraz jest za późno na cokolwiek, bo czuję się jakby odebrano jej serce - które potrzebne jest by żyć.
Tak wiele by dała by powiedzieć KOCHAM CIĘ TATO, które ostatnio nie łatwo przechodziło przez gardło.
KOCHAM CIĘ TATO, bo wiem że jesteś tu obok mnie, tak bardzo Cię kocham. I wiesz? .. tęsknie. Strasznie tęsknię.

4391 wyświetleń
55 tekstów
1 obserwujący