Menu
Gildia Pióra na Patronite

serce

_jekatiierina_

_jekatiierina_

Wracając spokojnie ze spaceru w pewnej chwili potknęłam się o tajemniczą rzecz.
Nachyliłam się aby zbadać obiekt który zakłócił moje rozmyślenia.
Było to coś czerwonego, w wielkości mojej dłoni, hmm no może troszeczkę większe i...
wydawało dziwnie rytmiczny odgłos. Ciekawe...
Podniosłam tajemniczy przedmiot i otrzepałam go z płatków śniegu.
To było Serce, żywe. Zamurowało mnie.
Z jego lewej strony sączyła się mała strużka krwi, ponadto miało na sobie kilka otarć i siniaków.
- Jeju - szepnęłam sama do siebie. Wpatrywałam się w nie przez dłuższą chwile, było takie kruche, niewinne.
Czym zawiniło? Z rozmyśleń wyrwało mnie ciche chrząknięcie. Zobaczyłam, że wpatruję się we mnie
para drobnych zielonych oczek, małe ustka otworzyły się z cichym westchnieniem.
- Po co podnosisz śmieci?
- Śmieci? - powtórzyłam zbyt otępiała.
- No tak, wiesz takie niechciane, nieakceptowane i niepotrzebne rzeczy. - gdy wymawiało te słowa, smutek i rozpacz
plątały mu mały języczek.Chyba bardzo cierpiało, chcąc czy nie musiałam mu pomóc. Nie ma nic gorszego od cierpienia w samotności.
- Zabiorę Cię do domu-oznajmiłam.
- Po co?
Patrzyłam w te niewinne oczy i zastanawiałam się gdzie jego właściciel, bo przecież każde serce ma właściciela prawda?
POZA TYM JAK TA OSOBA MOGŁA BEZ NIEGO ŻYĆ? nie rozumiem. Jak czuła? Czym czuła? Czy wgl możliwe było to, aby odczuwać cokolwiek nie posiadając serca?
- Pomogę Ci - uśmiechnęłam się i pogłaskałam bijący kształt w mojej dłoni. Może mi się zdawało, może nie ale miałam wrażenie, że przez moment zabiło szybciej.
Okryłam je dłońmi i przytuliłam do piersi kierując się do domu.
Wchodząc położyłam śpiące serduszko na łóżko. Momentalnie gdy je przytuliłam zasnęło.
Cała roztrzęsiona pobiegłam po wodę utlenioną i plastry. Zaczęłam delikatnie opatrywać rany.
Robiłam to z wielkim skupieniem, nie chciałam budzić tego maleństwa.
Przecierając delikatnie urazy zauważyłam wiele blizn i coś dziwnego, coś co mnie bardzo zaciekawiło, w jednym miejscu nad śpiącymi oczami znajdowało się pękniecie. Złamane?
- Biedaku - wyszeptałam...
Gdy skończyłam opatrywać je do końca, pozostało mi jedynie zastanowienie się co z nim zrobię?
Po dłuższej chwili namysłu stwierdziłam, że muszę znaleźć właściciela!
Przysunęłam się bliżej niego i delikatnie muskałam ranę obok ust. Spało tak słodko.
- Dziękuję - usłyszałam nagle.
-Za co? Przecież nie zrobiłam nic wielkiego - tłumaczyłam się głaskając je dalej.
-Opatrzyłaś moje rany, wzięłaś mnie ze sobą, choć mogłaś zostawić i... - nagle urwało
-I..? No dokończ proszę - uśmiechnęłam się słabo
-Okazałaś mi tyle czułości. Nie wiesz jak to jest gdy ktoś już Cię nie chce.
Gdy ludzie mijają Cię kopiąc i depcząc. Kiedy nie możesz się podnieść... Bo nie masz jak.
Jestem zepsute, złamane i samotne.- Gorączkowo przebierało w słowach. Bało się, czułam to.
Drżało. Nie wytrzymałam i przytuliłam je delikatnie.
Zapadła dłuższa cisza, nie mogąc tego znieść po chwili przerwałam ją szepcząc
-Wiesz czasem jest tak- przemówiłam cichutko patrząc mu w oczy - że ktoś musi nas zepsuć po to, aby ktoś inny
mógł nas naprawić.

12 345 wyświetleń
98 tekstów
22 obserwujących
  • Vicky87

    7 March 2014, 01:32

    jeden z najpiękniejszych tekstów jakie czytałam, bardzo wzruszające i... chwytające właśnie za serce ;-) pozdrawiam :-)

    od zorro4
  • _jekatiierina_

    28 September 2013, 15:13

    dziękuję za ciepłe słowa :)

  • rachel1995

    22 September 2013, 20:55

    podoba mi się☻