Menu
Gildia Pióra na Patronite

08.04.2019r.

fyrfle

fyrfle

Wnuczka w wieku szkolnym chodzi do szkoły w Irlandii, więc nie za bardzo dotyczy mnie strajk ZNP i FZZ - po prostu popieram Prawo i Sprawiedliwość. Drugi wnuk ma niecałe dwa lata, no to tym bardziej nie ma z nim problemu szkolnego i nauczycielskiego. Sam jestem emerytem hojnie traktowanym przez Dobrą Zmianę, więc w zasadzie nie powinienem narzekać, ale niestety moja żona jest urzędniczką i tutaj bajka się kończy - jej zarobki w stosunku do rangi obowiązków są tragiczne, ale jednak generalnie i tak jesteśmy za PiS. Nie ma jakiejkolwiek alternatywy dla nas i dla Polski naszym zdaniem. W naszej ocenie Koalicja Europejska, to delikatnie ujmując patologia. Tymczasem jednak zakończyliśmy przygodę z Gościem Niedzielnym, a więc katowickim tygodnikiem katolickim, bo po prostu w swoich treściach jest zbyt opresyjny wobec ludzkiej wolności. Dogmaty, sakramenty, rozumienie cnót przez wierchuszkę KRK jest dla nas nie do przyjęcia, choć też nie niosą nas hasła Franciszka, że wielokulturowość i różnorodność jest dobrem jakimkolwiek. Tutaj popieramy rozsądny izolacjonizm prawie naszego rządu. Piszę prawie, bo PiS umiejętnie sprowadza emigrantów, kontrolując, aby nie mieli styczności z nurtami fanatycznymi i terrorystycznymi. Chciałbym coś pozytywnego napisać o opozycji, ale po prostu nic mi nie przychodzi do głowy, nie trafiłem w szerokim spektrum informacji na nic o czym bym mógł napisać - mają dobry pomysł na moje życie - Polaka.

Awaria spłuczki okazją stała się do króciuteńkiej wizyty w mieście powiatowym i przejażdżki linią autobusową numer 5. Krótka jazda, a ile wrażeń! Już samo dojście na przystanek do wielka frajda, bo idzie się wśród wiosennych kwiatów kwitnących zachwycająco dla duszy spragnionej tej pory roku. A więc przyjemne są te momenty kiedy mija się klomby w ogródkach z narcyzami żółto i biało kwitnącymi oraz wszelkokolorowo kwitnącymi tulipanami, a przede wszystkim z cudnymi złotymi rojami jakimi są krzewy forsycji. W pewnym momencie jest taki ogród, w którym kwitną teraz wielkie łachy fiołków i widok jest naprawdę zapierający dech w piersiach, a potem zaraz po drugiej stronie ulicy płynie potok, którego brzegi promienieją kolejnym pięknym wiosennym kwieciem w kolorze słońca.

Przyszła 11:24 i podjechał Solaris linii nr 5. Wsiadłem skasowałem bilet i stanąłem obok blondynki w wieku 17-18 lat z wytatuowaną różą na prawym nadgarstku, która pisała na smartfonie na dwa kciuki. Ja nigdy się tego nie nauczę, a ci młodzi zasuwają jak sekretarki w korporacji. Miała jeszcze na sobie czarne Pumy, na stopach konkretnie, skarpetki dokostkówki, spodnie oczywiście rułki, podkoszulkę i ekoskórę czarną trzy numery za dużą, więc nie wiem czy była posiadaczką biustu. Malowana blondynka. 160 centymetrów w trzydziestce szóstce. Dwa przystanki dalej wsiadła druga dziewczyna. 170 centymetrów też w 36, długie ciemne raczej naturalna barwa włosów, w tymże samym lub podobnym wieku, buty Nike, bezskarpetkowa, dżinsy rurki, katana jeans również, bluzeczka i biustu brak. Teraz ma sztuczne brwi, więc albo wakacje coś zmienią jak u Katarzyny Figury albo trzeba będzie zaufać doktorowi Szczytowi. Daj Boże zeby było ją stać lub daj jej Boże kasiatego chłopa.

Ciemnowłosa weszła i szeroko uśmiechnęła się na widok koleżanki i wydała z siebie to charakterystyczne dla nich - czeeeeeśććć! Ta blond jej takoż i odpowiedziała i połączyły się w charakterystycznym dla tego typu kobiet całowaniu policzków, po czym blondynka zaczęła rozmowę przyjaciółek.
- Bili gili dibi zibi bubi rubi dibi hi hi hi, a ha ha ha libi gubi dibi zibi lami ćmi dzium dzzium bila hila ki kwiki i wiesz on nie wiedział co powiedzieć!
- O ja pieeer........!
- No, a ba ba ba culu mulu gibi dibie jibi cium gibi zumbi cuku kwuku ram ciam ciam bim bam libidibi i zaniemówił znowu! Wiesz!?
- O kuuuuuur....!
- Aż Aśka libi dibi zibi kwimi lumi cimi imi wania mania puki cuki gwukuki......, i wszyscyśmy je..ęli smiechem!
- Ale w kur.ę impreza! Ja pier...! To super było!

I rozmowa tak toczyła się i toczyła, a ja wysiadłem pod apteką i na dworcu PKP w mieście powiatowym. Poszedłem do żelaznego sklepu, w którym kupiłem armaturę sanitarną konieczną do naprawy spłuczki, jeszcze 25 metrów sznurka do suszarki prania na tarasie domu i cały happy zdążyłem na autobus przed południem do wsi. A z powrotem wracałem mijając jeden słynny browar, potem słynną wytwórnię wód mineralnych, kolejny słynny browar, ale najbardziej ucieszyły mnie dwa równoległe rowy wykopane wzdłuż grobli za którą były stawy rybne jeszcze z czasów Habsburgów. Na ich obrzeżach rosły cudowne wielkie kępy kwitnących kaczeńców i pierwiosnków - widok iście cesarski, iście niebiański, esencja wiosny tutejszej. Potem były kolejne przydroża i ogrody domowe pełne kwitnących mniszków, stokrotek, barwinków, podbiałów, a nawet w jednym kwitną już przepięknie wiszące dzwonki żółtej korony cesarskiej.

Wysiadłem i poszedłem do wiejskiego sklepu, w którym kupiłem rubinowe wino i pomadki z adwocatem. Wyszedłem, a nade mną był cudowny błękit nieba, dookoła mnie było jasno i ciepło, a twarz pieściły promienie słoneczne. Szedłem do domu sycąc zmysł wzroku pięknem wiosennych kwiatów i ducha pojąc całością cudu jakim jest wiosna.

297 734 wyświetlenia
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!