Menu
Gildia Pióra na Patronite

Z ostatnim życia tchem…

Irracja

Irracja

„Wiec mówisz, że mnie kochają… że nie jestem dla nich ciężarem?” Któryś raz z kolei, od wielu dni, zadała to samo pytanie. „Tak, tak jest” – po raz kolejny skłamał.

„Kłamczuch” – odrzekła – „A teraz opowiadaj, ale szczerze. Jaki był Twój ojciec. Tak mało go znałam… stanowczo za mało” – teraz nie musiał kłamać. Lodzia pytała, on odpowiadał. Mijały minuty, nie liczył ile. Nagle poczuł mocniejszy uchwyt na swej dłoni. Lodzia z trudem oddychał, coś szeptała.

„Powiedz… powiedz im, że... przebaczam… że... kocham ich”. Chwilę później Lodzia zgasła. Wraz z jej ostatnim życia tchem, usłyszał ulgę. Ulgę jaką wydaje człowiek nabierający pewności, po wielu dniach oczekiwania. Nacisnął dzwonek alarmowy, zamknął jej oczy. I pochylając się nad jej głową, cicho szepnął – „Jednego możesz być już pewna… nie jesteś dla nikogo ciężarem… już nie… teraz nie kłamię”

… do izolatki wbiegła siostra dyżurna, za nią sanitariusz. Wiedzą co robić dalej. Wyszedł cicho, tak jak cicho wszedł. Przed hospicjum spotkał rodzinę Lodzi. Nie powtórzył im jej ostatnich słów. To dla nich bez znaczenia… i tak nie zrozumieją… Przystanął i spojrzał w górę – „O czym Ty tato, teraz z Lodzią rozmawiasz?” - spytał w duchu. Bo że są razem… razem i w końcu szczęśliwi… tego był pewien. Odpowiedział mu jasny blask słońca. Spacerkiem ruszył przed siebie…

https://irracja.blogspot.com/2023/01/z-ostatnim-zycia-tchem.html

174 110 wyświetleń
2681 tekstów
247 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!