Opuszczony dom
Widzę opuszczony dom. W dachu prześwitują dziury, drzwi ledwo trzymają się na zawiasach, szyby w oknach są powybijane. Trawa na podwórzu od dawna nie była strzyżona, owoce z pobliskich drzew gniją na ziemi, bo nie ma nikogo, kto mógłby je zebrać. Wchodzę jednak do środka. Wewnątrz nie jest wcale lepiej. Wszędzie walają się jakieś śmieci i odchody zwierząt, które znalazły tutaj schronienie, tapeta zaczęła odchodzić od ścian, a schody wyglądają, jakby miały się zaraz zawalić. Mimo to idę dalej. Powoli zaglądam do mijanych pokoi, a każde z nich wygląda identycznie – wszędzie widać upływ czasu i brak ręki, która by się tym zaopiekowała. Wchodzę do salonu. Jest w nim ogromny stół, w wielu miejscach zjedzony przed korniki. Na nim nadal stoi zastawa stołowa. Gdyby nie wszechogarniający bałagan i świadomość opuszczenia, można by pomyśleć, że zaraz ktoś zasiądzie do obiadu. Podchodzę do kominka, po drodze szczury z piskiem niezadowolenia uciekają mi przed nogami. W kominku nadal znajdują się niedopalone kawałki drewna, a wśród nich leży jeż, który z zaskoczenia zwinął się w kulkę. Wychodzę z salonu, powoli stawiam stopy na schodach. Krok za krokiem wzbijają się tumany kurzu, a stopnie skrzypią niemiłosiernie, zdradzając moje zamiary. Jeden z nich się złamał, ale w porę udało mi się cofnąć nogę. Na górze czmychnął mi przed nosem lis i schował się w jednym z pokojów. Idę korytarzem, podziwiając wiszące na ścianach obrazy. Pająki upodobały je sobie do zrobienia pajęczyn, gdyż nie ma miejsca, w którym nie byłoby widać pracy tych niezwykłych zwierząt. Wchodzę do jednego z pomieszczeń. Mieszkało w nim jakieś dziecko. Na podłodze leżą porzucone zabawki, na stoliku widać kredki i zamalowane kartki, a na łóżku siedzi miś bez oka i ucha. Wszystko pokryte jest grubą warstwą kurzu. W kolejnych pomieszczeniach rozpoznaję sypialnię, pracownię i małą biblioteczkę. Wszędzie jednak widać brak obecności ludzi. Zwierzęta uciekają mi przed nogami, przerażone i najwidoczniej zdziwione, że ktokolwiek odwiedził to miejsce. W końcu jednak postanawiam odejść. Wychodzę z tego opuszczonego miejsca. Otwieram oczy i patrzę na swoje odbicie w lustrze. Odwracalnej się przerażona, wiedząc, do czego doprowadziłam. Kładę się do łóżka, łykam tabletki. Powoli zasypiam i mimowolnie uśmiecham się, wiedząc, że wszystko ma swój koniec.
Nie pozwól, by twe serce było jak opuszczony dom.
Autor