Menu
Gildia Pióra na Patronite

Sztuka

Anabella

W pomieszczeniu zaczynało się robić siwo i duszno od dymu papierosowego. Coraz większa ilość osób napływała do lokalu. Pary upojone alkoholem niemrawo poruszały się w rytm smętnej muzyki. Szczerze nikt już się nie zastanawiał jaki kawałek właśnie brzmi w tle. Jakiś człowiek w szarym, długim prochowcu zasnął na stoliku. Kolejny już raz przesadził z drinkami. Żona pewnie czeka zmartwiona, ale jego to w tym momencie akurat najmniej obchodzi.

Zamówiła lampkę czerwonego wina. Obserwowała wszystko uważnie. Jakiś chłopak szarpał dziewczynę, która już nie miała siły się mu wyrwać. Oczywiście wszyscy udawali, że nic takiego nie ma miejsca. Hmmm… z drugiej strony kolejna naiwna dziunia, która zalała się w sztok i właśnie podąża za bogatym młokosem, który pragnie ją zerżnąć i na drugi dzień wyrzucić na bruk, jak szmatę do podłogi. Barman ogarniał wzrokiem parkiet i liczył ile ludzie jeszcze będą w stanie wypić. Kelnerki co chwilę są obmacywane przez wstawionych lowelasów.
Siedziała spokojnie. Powoli sączyła słodki trunek. Owocowy bukiet smaku delikatnie rozchodził się po jej kubkach smakowych. Językiem delikatnie oblizała wargi. Była świadoma swojego ciała. Wiedziała, że przyciągała uwagę niejednego mężczyzny.
Miała 29 lat. Dzisiaj założyła na siebie obcisłą, czarną sukienkę z głębokim dekoltem, uwydatniającym duży biust. Długie, smukłe nogi przyodziała w jedwabne rajstopy, a na stopy założyła czarne szpilki. Hebanowe włosy falami opływały smukłą szyję i delikatne ramiona. Czerwona podwiązka dyskretnie wyłaniała się spod sukienki. Oczy zdawały się być czarna otchłanią, do której wpadał każdy, zbyt śmiały, bez możliwości powrotu. Pełne, wydatne usta pomalowane były karminowa pomadką. Dekolt przyozdobiła srebrnym wisiorkiem, który wpadał w biust.
Poczuła nagle zapach męskich perfum. Dość intensywny , jednak nie drażniący. Dostała delikatnej, gęsiej skórki. Jakiś dreszcz przeszedł jej ciało. Obróciła się . Jesteś. Jednak miałeś na tyle odwagi, żeby się tutaj pojawić.
Elegancki jak zawsze. Nienaganna postawa. Czarne włosy postawione na żel. Orzechowe oczy obejmowały każdy milimetr jej ciała. Usta ułożyły się w subtelny acz zadziorny uśmiech. Miał na sobie czarna koszulę i ciemne spodnie. Buty perfekcyjnie wypolerowane. I ten zapach. Hipnotyzował.
Nagle wyciągnął do niej dłoń. Poprosił do tańca. Ona poddała się bez protestu.
Usłyszała znajomy rytm. Argentyńskie tango… Gotan Project- Santa Maria. Każda cząstka jej ciała tańczyła.
On silnym ruchem przyciągnął ja do siebie. Ich ciała zbliżyły się do siebie. Zaiskrzyło. Adrenalina powoli wypełniała żyły. Tętno przyspieszyło, a krótkie urywane oddechy mieszały się ze sobą. Parkiet był ich. Reszta świata nie istniała. Toczyli ze sobą walkę. Wcielili się w rolę.. Raz byli parą kochanków połączonych w namiętnym uścisku, a raz kłócili się o dominację. To był spektakl, czas stanął w miejscu.
Gwałtowne ruchy, niby silne za razem pełne były uczucia i troski o partnera. Jego ręce wędrowały wzdłuż ramion, podążały w dół linią kręgosłupa i zatrzymywały się na pośladkach. Ona badała centymetr po centymetrze muskulaturę ramion i klatki piersiowej oraz brzucha.
Nie czuli zmęczenia. Ten taniec był ich. Królowali.
Cichły ostatnie takty piosenki. Przycisnął ją z całych sił do siebie. Zaskoczyło ją to. Zatopiła swoje spojrzenie w jego oczach. Usta znalazły się w niebezpiecznej odległości, praktycznie czuli już ich smak.
Pogładził jej twarz i wpiął we włosy czerwoną różę. Trwając w uścisku zeszli z parkietu. W powietrzu unosił się zapach ich perfum.
Objęci wyszli z lokalu. Zamówili taksówkę.
Nie patrzyli na siebie, choć ich dłonie nie rozstawały się ani na sekundę.
Dojechali na miejsce. Weszli do domu. Spektakl trwał dalej. W ich duszach nadal brzmiały ogniste rytmy tanga. Powietrze wypełniło się zapachem perfum. Ich perfum. Ciała weszły w role.
Dłonie to spotykały się, to uciekały od siebie. Zachłannie a za razem z czułością skradały skrawki powierzchni osobistej. Mięśnie napięte do granic możliwości z rozkoszą poddawały się pieszczotom.
Opadły resztki kurtyny przyzwoitości.
Główny akt sztuki właśnie się rozpoczął…

1246 wyświetleń
19 tekstów
1 obserwujący
  • Albert Jarus

    8 December 2011, 09:15

    Ten tekst może być nieodpowiedni dla niektórych czytelników.
  • 7 December 2011, 23:35

    realia niestety są jakie są..., nic tylko usiąść i się zaśmiać, bo płakać to nie ma co...
    czasami mam wrażenie, że jakieś podstawowe wartości zanikły, a liczy się tylko wygląd, kasa i "opłacalność" relacji...

  • Albert Jarus

    7 December 2011, 10:13

    A mi się nie podoba... żartował fajne :)
    Choć w lokalach obowiązuje zakaz palenie he he. Nie wiem dlaczego nie lubię takich klimatów poniżania kobiet i egonadętych facetów.
    Każdy jeżeli nie celowo to podświadomie chce być sexy- żałosne, ale w takich realiach przyszło nam żyć.
    I weź tu znajdź matkę dla swoich dzieci...

  • Sheldonia

    6 December 2011, 22:21

    Pobudza zmysły, podoba mi się:)